Safari – Serengeti Park – Tanzania
Safari, dzień drugi…i długi jednocześnie. Pobudka o 6:00 rano, śniadanko w miłym towarzystwie Australijczyków. Krótka pogawędka z Francuzem, którego dzień wcześniej poznaliśmy. I rozwiązanie zagadki: co robi młody, przystojny facet na 5 tygodniowym Safari z dwójką dzieciaków. Odpowiedź bardzo smutna, próbuje się pozbierać po tym jak kilka tygodni temu zmarła jego żona…Straszne to musi być przeżycie, ale może właśnie taki wyjazd, takie odcięcie się od świata i rzeczywistości, choć trochę pomoże im w tych trudnych chwilach…
Ekipa zwarta i gotowa na kolejną przygodę 🙂 Od prawej ja, Mitch, Sue, kucharz i kierowca. Plan na dziś jest taki, że przejeżdżając przez Krater Ngorongoro przemieszczamy się do Parku Serengeti. Do pokonania mamy ok 350 km, tak więc spory odcinek. Chłopaki pakują nasze namioty i ruszamy w drogę.
Droga do Serengeti trwała 5 godzin. Ale czasu na nudę nie było. Armani zabawiał nas śmiesznymi historiami. Za oknem też dużo się działo. Szczerze mówiąc jadąc tutaj byłam przygotowana, na brak asfaltowych dróg, a tutaj drogi lepsze niż w Polsce. Szerokie i bez dziur 🙂 Spektakularne krajobrazy w okolicach Parku Ngorongoro przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Zobaczcie sami:
Po drodze mijaliśmy liczne wioski Masajów. W jednej z nich mieszkał Masaj rekordzista z 30 żonami z którymi ma 137 dzieci i 145 wnuków :). Zastanawialiście się kiedyś jak by to było, bycie żoną takiego Masja. Żyło w maleńkiej wiosce, jak poniżej, z 29 innymi żonami męża. Aż dziwnie to brzmi 🙂 I do tego wkoło biegające dziesiątki dzieciaków, wszystkie jednego mężczyzny 🙂 Zapytałam od razu Armaniego, czy te dzieci się później dalej rozmnażają w tej wiosce, ale na szczęście nie…choć na pewno przypadki się zdarzają.
Tak sobie jedziemy i myślę sobie, że fajnie byłoby się zatrzymać gdzieś na chwilę, żeby porobić fotki…już miałam poprosić Armaniego, żeby znalazł jakiś wygodny punkt widokowy, a ten właśnie zjeżdża na bok. Okazało się, że złapaliśmy gumę, więc przystanek obowiązkowy 🙂 I to jaki przyjemny 🙂 Nawet udało się nam porozmawiać z kilkoma Masajami. Wiecie, że oni wszyscy całkiem dobrze mówią po angielsku? Zaskoczona byłam bardzo!
Asfaltowa droga dawno temu się skończyła, już od dłuższego czasu jedziemy wyboistą drogą z kamieniami….za nami kłęby kurzu…temperatura wciąż rośnie. Najgorzej jechać za jakimś innym samochodem. Wtedy nie ma dosłownie czym oddychać. Chustki w tym momencie bardzo się przydają. Dojeżdżamy w końcu do długo wyczekiwanej bramy Serengeti. Zatrzymujemy się na moment. Dookoła rozpościera się kamienista nicość…z błękitnym niebem…horyzontu nie widać…przed nami cudowna nieskończoność…Już wiemy dlaczego Park nazwano Serengeti – co oznacza właśnie nieskończoność. Otaczają nas od razu Masajki próbując sprzedać nam biżuterię hand made. Nic nie kupujemy, ale oddajemy im swój lunch i kilka butelek wody dzięki czemu dostajemy przyzwolenie na kilka fotek 🙂 Armani, obiecuje im, że jak będziemy wracać to zostawimy im całą wodę jaka nam zostanie. Dobry chłopina z niego…
O i jakaś biała Masajka się tutaj zaplątała…aż straszy swoją bladością 🙂
Za bramą zatrzymujemy się na chwilkę, Armani zapewne musiał zapłacić za park, my korzystając z przystanku robimy siku, i wychodzimy na niewielkie wzgórze skąd rozpościerał się taki oto widok:
Jedziemy dalej i krajobraz znowu się zmienia. Niesamowite! Od razu widać, że za magicznym słowem Serengeti coś się kryje…po kamienistej prerii zaczyna robić się zielono, pojawiają się pierwsze zwierzęta, najpierw niewielkie grupki, później większe…w końcu widzimy całe stada…na horyzoncie pojawiają się pierwsze kępy akacji…i pierwsze żyrafy…:)
blog podróżniczy, Park Seregeti, relacja z podrozy Tanzania, Relacja z podrozy Zanzibar, Safari, wakacje tanzania, wakacje zanzibar
Bellissima
Cudowna ta Wasza wyprawa!Niesamowite zobaczyć taki zupełnie inny kraj z bliska:)Mam nadzieję,że też mi się kiedy uda:)
pozdrawiam
Maryla
Jak się o czymś mocno marzy to się podobno spełnia 🙂
Monika
O matko! Ale historia z tymi hienami.. aż mi troche krew w żyłach zmroziło. Zawału bym dostała na miejscu. Ale wspaniałą przygodę przeżyliście. A z tymi Masajami i ich angielskim to naprawdę się nie spodziewałam. Może dlatego, że moje pojęcie o Masajach pochodzi jedynie z książki "Biała Masajka", którą się zaczytywałam w początkach gimnazjum… Pozdrawiam 😉
Maryla
No chyba nie tylko ty masz takie wyobrażenia o Masajach 🙂
Latte House
Klimat Waszych wypraw jest niesamowity!
Pozdrawiam
Małgorzata TP
Ale wyprawa! Super zdjęcia!
aschaaa
uwielbiam Twoje zdjecia. teraz muisisz mi zdradzic co to za sprzet i czy Wy macie jakies studio fotograficzne czy to talent wrodzone? a moze da sie tego nauczyc? cudownie!
a motyw francuza z dwojka dzieci wzruszyl mnie najbardziej 🙁
Maryla
Mieliśmy ze sobą dwa aparaty: Canon 5D Mark III i Olympus OM-D
Studio mamy i owszem, ale z braku czasu zdecydowanie za mało go używamy 🙂 Właśnie pracuję na tym żeby go zacząć używać nieco częściej 🙂
Anita
Cudowne zdjecia i miejsca ktore zwiedzilas! Dobrze ze wam sie nic nie stalo! Zycze Ci wiecej takich wakacji ;*
Agnieszka F.
faktycznie – białaś przy nich straszliwie 😉
ale to jest prawdziwa AFRICA! :)))
Stylish Blog Story
wow, ale cudowne widoooki!!:)
Eve
super blog, świetne zdjęcia i bardzo fajne opisy tego wszystkiego, a przygoda musi być nieziemska 😉
Ala
Dotrwałam do końca bez zacięć, następnym post w kolejce niestety się zacinał…
Szkoda tego faceta, no i w związku z tym nie da się ukryć, że ich wyjazd jest na pewno dobrą formą terapii po stracie żony.
Właśnie opowiedz, jak to jest z robieniem zdjęć innym ludziom, mieszkańcom danego regionu, rozumiem że w większości przypadków pytacie się o pozwolenie i jakie są reakcje?
Ten Armani to rzeczywiście ewidentny Armani 🙂
Maryla
No Armani był jedyny w swoim rodzaju 🙂 Ale powiem ci ze jak sie z nim na końcu żegnalismy, to jakoś tak smutno mi bylo. Jakby nie bylo spędzilismy razem cale 5 dni…A co do zdjęć to najczęściej pytamy, ale zdarzają się fotki gdzieś z bardzo daleka, albo z jadącego samochodu.
Maryla
Ograniczylam tym razem ilość fotek. A kóry post ci się zaciął?
Ala
Podróżniczy, ale nie martw się, ja sobie świetnie radzę, oglądając Ciebie w telefonie 🙂
Travellerka
Znowu po 15 razy oglądam Twoje zdjęcia… Ech… tak pięknie umiesz pokazać świat. Absolutnie nie ograniczaj fotek!!!
Pozdrawiam 🙂
Ola Wiecha
Wyprawa życia, przygoda, a potem piękna pamiątka w postaci wspomnień i te cudne zdjecia! Eh, kiedyś Ci pokażę moje, jak tam będę…;) Ale marzenia się spełniają, przecież !
Jesika ( OutfitJess )
Super ! Zapraszam do mnie 😉
http://outfitjess.blogspot.com/
Marzena
Bardzo podoba mi się ten blog. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie!:)
Ania_Szafa Artystyczna
Przepiękne zdjęcia!
Mam pytanie, jakiego aparatu używałaś robiąc zdjęcia?
Maryla
Mieliśmy ze sobą dwa aparaty: Canon 5D Mark III i Olympus OM-D
Ala
Jeszcze prosimy o obiektywy 🙂
Maryla
Obiektyw do Canona 70-200L IS f.2.8 + do tego extender 2 czyli podwójne przyblizenie. I wydawalo nam sie ze taki sprzet nam tam wystarczy…no ale wlasnie…tylko nam sie wydawalo 🙂
Sznupkowie
znów zatopiłam sie w przepiękne afrykańskie klimaty..:) cudnie to opisujesz i obrazujesz..:)
karmelowa
Fantastyczne zdjęcia!