Abbaye Montmajour & Pont du Gard
Też tak macie na wakacjach, że pierwsze po przebudzeniu co robicie, to patrzycie za okno jaka jest pogoda? U mnie to już chyba jakieś zwichrowanie, bo ledwo oczy otworzę i biegnę odsłaniać zasłony, żeby zobaczyć, czy świeci słonko. Dziś mamy pecha, bo słonka nie widać, mało tego nawet nie zapowiada się na to, żeby były jakieś przebłyski, do tego Marcel mnie starszy, że zaraz będzie lało. Chyba nikt nie lubi deszczu na wakacjach, no ale trudno, przecież w hotelu siedzieć nie będziemy. Nasz pierwszy punkt programu na dziś to opactwo Abbaye Montmajour, które znajduje się zaledwie kilka kilometrów od Arles. Wsiadamy zatem do naszej biedronki i jedziemy. Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu i w tym samym czasie sprawdza się też Marcela przepowiednia, lunęło tak, że wyjść z samochodu nie mogliśmy. Na szczęście fala szybko minęła, co nie znaczy, że przestało padać, po prostu padało mniej. Weszliśmy do kasy, żeby kupić bilety, a pani poinformowała nas, że z powodu deszczu niektóre części są niedostępne dla zwiedzających. Ponieważ i tak, nie mieliśmy lepszego planu, zdecydowaliśmy kupić jednak bilety, a sympatyczna pani dała nam zniżkę 🙂
Opactwo Montmajour, jest jednym z najbogatszych opactw w Prowansji, które zostało założone pod koniec IX wieku. Bardzo dobrze zachowane, z pięknym dziedzińcem i misternie rzeźbionymi filarami. Historii zamku nie będę opisywać, bo to sobie wszędzie wygooglujecie 🙂 Nam się bardzo podobało, tym bardziej, że w związku z padającym deszczem byliśmy jedynymi zwiedzającymi i mogliśmy pstrykać fotki bez końca 🙂
Po zwiedzeniu zamku udajemy się w kierunku Beaucaire. Niestety padać nie przestaje. Mało tego pada tak mocno, że nawet nie chce się nam wychodzić z samochodu. Parasolki oczywiście nie mamy, bo kto jeździ do Prowansji w lipcu z parasolem? 🙂 No my na pewno nie 🙂 Zatrzymujemy się w centrum Beaucaire na lunch. Żeby nie trafić, tak jak w Arles na byle co przepytujemy kilku przechodniów o dobrą restaurację i udajemy się we wskazane miejsce. Restauracyjka niewielka, ale bardzo przyjemna, widać, że niemal wszystkie stoliki zajęte przez Francuzów. To dobry znak. Zamawiamy zgodnie małże 🙂 Marcel w carry a ja bardziej tradycyjnie z roquefortem. I to były zdecydowanie najlepsze małże jakie w życiu jedliśmy. Tak się obżarliśmy ( było ich naprawdę dużo, że ledwo stamtąd wyszliśmy). Pewno nawet gdyby nie padało, to i tak nie mielibyśmy siły na zwiedzanie. Obsługa niestety nie mówi po angielsku, trzeba trochę na migi 🙂
Po lunchu stwierdziliśmy, że jedziemy do naszego Chambre, który znajdował się nie daleko Pont Du Gard. Mieliśmy mały problem z jej znalezieniem, bo to malutka wioska, niby jedna ulica, ale nawigacja nie mogła znaleść właściwego numeru. Z przechodniów nikt nie wiedział gdzie to więc musieliśmy zadzwonić do właścicielki i okazało się staliśmy prawie na wprost domu, tylko numer był nie widoczny. Lila -właścicielka przyjęła na bardzo miło. Przesympatyczna osóbka, ale o tym za chwilę jak będę pisać o naszym Chambre. Rozłożyliśmy się w pokoju, Marcel uciął sobie drzemkę, a ja zaraz po kąpieli z bąbelkami chwyciłam za aparat i pobiegałam trochę po wiosce. Ani jednaj duszy nie spotkałam, na szczęście przestało troszkę padać.
Kiedy wróciłam do pokoju, zza chmur wyjrzało słonko. Stwierdziliśmy zatem, że żeby nie marnować czasu jedziemy do Pont Du Gard. Jeśli mieliście w ręce banknot 5 euro to na pewno go rozpoznacie. Z ciekawostek powiem tylko, że o tym, że ten most został uwieczniony na banknocie zadecydował przypadek. Gdy w lutym 1996 roku Europejski Instytut Monetarny ogłosił konkurs na projekt banknotów nowej europejskiej waluty, zwyciężył Robert Kalina, plastyk i rytownik Narodowego Banku Austrii, który narysował bramy i okna na awersach oraz mosty na rewersach banknotów. Warunek był jeden: rysunki nie mogły przedstawiać faktycznie istniejących budowli (by nie wpędzać w poczucie dumy żadnego z krajów i nie denerwować niepotrzebnie innych), a jedynie wymyślone przez artystę wariacje architektoniczne typowe dla poszczególnych okresów. Trudno stwierdzić, czy o wpadce zdecydował brak własnego pomysłu, czy zgubne wpływy odbytych przez Kalinę podróży i przeczytanych lektur – niemniej na banknocie 50 euro eksperci szybko dostrzegli wypisz wymaluj wenecki most Rialto, a na 500-setce francuski Pont du Normandie. Te wzory zostały poprawione. Gdy z drukarni wyjechały setki tysięcy banknotów o nominale 5 euro, a na południu Francji rozległy się radosne okrzyki: “Toż to przecież nasz Pont du Gard!”, na zmianę było już za jednak późno 🙂
Dzieje Pont du Gard są rzecz jasna dużo starsze niż historia euro – sięgają czasów rzymskich. Poetycko brzmiący Pont du Gard, prawie 50-metrowa, trzypoziomowa, arkadowa konstrukcja przerzucona nad kapryśną rzeką, to najwspanialsza część akweduktu, który od I w. dostarczał do Nimes wodę z odległych o 50 km okolic Uzes. Akwedukt powstawał przez 15 lat – projekt wymagał precyzyjnych obliczeń nachylenia (które na moście wynosi zaledwie 12 cm) i kąta poprowadzenia wodociągów (nieco pod prąd rzeki), a całość wzniesiono z gigantycznych kamiennych bloków bez użycia jakiejkolwiek zaprawy. Akwedukt, wyraz mistrzostwa starożytnych inżynierów, spełniał swą funkcję praktyczną aż do IV w. Z czasem utracił ją, a Pont du Gard przebudowano i przekształcono w most drogowy (obecnie ruch samochodowy na moście jest wstrzymany). Most zachowano do dzisiejszych czasów w stanie niemal niezmienionym. W 1985 r. zabytek wpisano na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO.
Żałowaliśmy trochę, że nie pojawiliśmy się tutaj w nocy, bo most jest pięknie oświetlony. Do tego zaraz obok, w sezonie często są koncerty, myślę, że może być całkiem przyjemnie. Po obejrzeniu tej fascynującej i robiącej mega wielkie wrażenie budowli z każdej możliwej strony, postanawiamy udać się na kolację do oddalonego o kilka kilometrów Uzes. Właścicielka naszego domku poleciła nam tam restauracyjkę w której zjedliśmy pyszną kolację.
A w drodze powrotnej spotkaliśmy takie oto słoneczniki 🙂
I jeszcze słów kilka o naszym pokoju – Chambre. Zatrzymaliśmy się w Maison d’Hotels Les Mas de Lila, położonym zaraz przy wjeździe do centrum miasteczka Vers-Pont-Du-Gard. Zauroczył mnie pokoik o wdzięcznej nazwie Pschitt Nature, urządzony w przytulnym prowansalskim stylu. Pokoik superowy, całkiem przestronny, pachnący lawendą, wielkie wygodne łóżko, normalnie czułam się jak w domu. Do tego właściciele bardzo sympatyczni, Lila, cały czas wesoła i uśmiechnięta, bardzo dobrze mówi po angielsku, więc mogliśmy sobie trochę dłużej z nią poklachać. W cenę pokoju wliczone mieliśmy pyszne śniadanko. Świeża bagietka, kilka rodzajów domowej roboty dżemów, miodzik z lawendy, serki kozie, jajecznica, owoce a nawet domowej roboty jogurt o smaku waniliowym 🙂 Jednym słowem śniadanko na full wypasie 🙂 Przed domem basen, my niestety nie skorzystaliśmy, bo pogoda była jaka była, ale na pewno się przydaje przy bardziej słonecznych dniach jak na Prowansję przystało, tak więc polecam to miejsce z całego serca.
Informacje praktyczne: Arles – Abbey Montmajour – odległość 6 km Wstęp do Abbey Montmajour – 7,5 €, dzieci 4,5€ Abbey Montmajour – Pont du Gard – odległóść 41 km Wstęp do Pont Du Gard – 18€ – jest to cena za parking plus wejście dla nas dwoje. Tutaj nie wiem czy dobrze to rozszyfrowałam, ale chyba za 5 osób cena jest taka sama. Płaci się po prostu jakby od samochodu. Lunch w Brasserie Du Nord Au Sud, Beaucaire – 33€ Kolacja w Restauracji Terroirs w Uzes – 35€ Nocleg ze śniadaniem w Le Mas de Lila – 95€
Abbaye Montmajour, blog podróżniczy, Francja, Pont du Gard, Prowansja - ciekawe miejsca, Prowansja - co zobaczyć, Prowansja - plan podróży
Paulina Sz
Uwielbiam z Wami podróżować, choćby tylko oglądając zdjęcia!
Ola Wiecha
Uwielbiam Wasze zdjecia, i to jak lekko piszesz, o tej Waszej przygodzie po prostu chce się czytać.
milka
Bardzo ciekawe miejsce, troszkę jakby wyludnione….możne i przez pogodę. Ale to bobrze bo można wypocząć:-)
Ja niedawno wróciłam z nad Bałtyku i ludzi ogrom. Zero miejsca na plaży, wiec na plaże musieliśmy się przemieszczać kilka kilometrów dalej.
Pozdrawiam :-)))
Maryla
Czesciowo przez pogode, czesciowo przez pore sjesty, ale przyznam sie ze czesto potrafimy stac w jakims miejscu i czekac az wszyscy przechodnie przejda zeby cyknac fotke bez nich 🙂
Lilly Marlenne
przywołałaś tym postem u mnie moc wspomnień – moja podróż do Prowansji to była najpiękniejsza podróż mojego życia 🙂
muszę zrobić wszystko, żeby odwiedzić te rejony jeszcze raz!
Maryla
Powiem ci, ze mimo, ze bylismy w roznych miejscah, to tez zdecydowanie jedna z naszych piekniejszych podrozy 🙂
Anonimowy
Jakie piękne te Twoje/Wasze zdjęcia…Wreszcie tu zajrzałam, bo jak dotąd obserwowałam tylko deccorię. Ale jak się zakochałam w Twojej kuchni – to już zaczęłam "kopać" głębiej 🙂 Powiedz Marylko, czy studio Abrys robiło Ci tę kuchnię na miejscu – czy tylko ściągałaś od nich fronty/szafki? Do Lublina mam trochę daleko… Nigdzie w Szczecinie nie mogę znaleźć firmy,która oferuje meble Schuellera 🙁 A już wszelkie inne przestały mi sie podobać.. Mój email: dwm2@wp.pl. Pozdrawiam i życzę dalszych pieknych impresji fotograficznych 🙂
Maryla
Kochana, nam robila firma z Holandii, na deccori podalam tylko ich nazwe bo widzialam ze maja dokladnie te same frony. Natomist w meblach na PL rynku niestety jestem strasznie slabo zorientowana 🙁
Trzydziestka z VATem
I może dobrze że był deszcz bo dzięki temu było mało ludzi!! I cudne zdjęcia!! Ja w ogóle codziennie zaczynam albo kończę dzień na sprawdzeniu pogody :-)) A na wakacjach to od razu z rana do okna 🙂
Olga Sapinska
nowy post do porannej kawy 🙂 nie mogłam wymarzyć sobie piękniejszego poranka w pracy 🙂
nawet w deszcz potraficie ukazać piękno najmniejszego zakątka
do tego zawsze opowiadasz Nam całą historię zabytków, miasta, czy nawet banknotu 5 euro 🙂
(gdyby w tak barwny sposób moja pani od historii opowiadała nam tak jak ty to robisz, może polubiłabym ten przedmiot?)
aa i wyglądacie na pięknych, zakochanych, szczęśliwych, miło się patrzy !
Maryla
Pewno nie uwierzysz, ale jak konczylam wczoraj pisac posta, dosc pozno juz bylo, i tak sie zastanawialam czy go publikowac od razu czy dopiero jutro. A potem sobie mysle, nie no, opublikuje od razu to bedzie miala Olga co czytac do porannej kawy w pracy 🙂
Dziekuje ci kochana, za to ze jestes 🙂
Buziaki przesylam ogromniaste gdziekolwiek jestes 🙂
Olga Sapinska
aaaa kochana jesteś : )
Anna Tym
Marylko uwielbiam z Tobą podróżować ! Nawet po znanej deszczem Prowansji. Do której pewnego dnia dotrzemy :):) do deszczu to my jak i wy jestesmy wyjątkowo zaadoptowani , nieprawdaz ??!!
I czekam na post z Avignon , pakujac juz Walizki 🙂
Maryla
Kurcze, to może jeszcze zdąże z wpisem 🙂 jest w przygotowaniu 🙂 kiedy wyjezdzacie dokladnie, bo juz zapomnialam 🙁
Anonimowy
lubię twój blog, mega przydatne informacje i super zdjęcia.
P.S. Napisz proszę jakim aparatem fotografujecie z jakim obiektywem, jakie filtry. Jeżeli już ktoś pytał to przepraszam, czytałam chyba wszystkie twoje posty, ale może nie doczytałam w komentarzach.
Gratuluję, naprawdę fajny blog:)
Aguś kulinarnie
Pierwsze zdjęcie zaparło mi dech w piersiach,a gdy mogłam już wziąć głęboki oddech obejrzałam resztę cudnych fotek:) Ale mi się podoba!!!
Ruda Paskuda
Zazdroszczę, zazdroszczę i jeszcze raz zazdroszczę :). Przepiękne miejsca i krajobrazy!!! Deszczowa pogoda pozwoliła Wam zwiedzać w samotności!!! Tak lubię najbardziej (choć zbyt często nie można liczyć na taki ,,luksus"). Zdjęcia słoneczników przepiękne!!!
Secret_style
Uwielbiam zwiedzać ruiny zamków, pałaców, kiedyś co niedziele jeździliśmy z moim K. na wycieczki i odkrywaliśmy różne ciekawe miejsca 🙂
Cudowne zdjęcia kochana, widoki zapierają dech w piersiach, a te wąski, kręte uliczki i niebieskie, drewniane okiennice, najbardziej mnie urzekły:)
A u mnie również słoneczniki…. duuuuże pole słoneczników 🙂 hehe
Miłego dnia 🙂 Daria
Marzena W
Zdjęcia powaliły mnie z nóg. Cudowne widoki, a słoneczniki bajka. Zazdroszczę Wam tej Prowansji. Twój blog przenosi mnie w inną rzeczywistość.
No cóż pogoda płata figle, mnie zepsuła wymarzone wakacje. Było paskudnie i wietrznie, nawet padało. W dniu mojego wyjazdu zaczęły się upały. Gdzie złożyć reklamację? 🙂
ps
Filtr polaryzacyjny zakupiony, teraz muszę go rozgryźć.
Maryla
Na pewno sobie poradzisz, jest prostszy w obsludze niz myslisz 🙂
Stylotheque
Przepiękne, klimatyczne zdjęcia.
Edyta Edytka
Pisałam to wiele razy,robisz cudne zdjęcia!! Te słoneczniki,ogólnie magicznie:))
Anonimowy
Cuuuuuudne zdjęcia, krajobrazy aż dech zapiera. Uwielbiam tu zaglądać. Dziękuję:)) Agnieszka
Aleksandra B.
piękna miejscówka:) oglądam, piję kawę i się delektuję tak pięknymi zdjęciami i miejscami i zaczynam żałować,że pracuję:-p człowiek chciałby cały czas podróżować:)
Beatriz
Słoneczniki! <3 Masz świetny zestaw na tych zdjęciach, pięknie Ci w takich kolorkach! Pozdrawiam serdecznie:)
Agnieszka F.
Wasze zdjecia jak zawsze są magiczne, bajkowe i nie z tego swiata.. Wy macie po prostu aparat nie z tego swiata (przyznajcie się – macie jakąś najnowsza technologię prosto z kosmosu, hihi;;;)))
Morze słoneczników – zakochałam się! Z reszta – we wszystkim się zakochałam! 😀
Maryla
Calkiem nie dawno zmienilismy na Nikona 800 🙂
Jiga
Czytam.Oglądam .Podziwiam. Zachwycam się 🙂
Marzena Fabisiak
Witam, zdjęcia macie bajeczne, cudne… fotka z lustrzanymi drzwiami jest rewelacyjna 🙂
Paula R
Piękne zdjęcia Marylko! :)a te miśki na balkonie słodkie:)
Francja jest piękna, ja póki co zwiedziłam północ 🙂
Maryla
No też mnie te miski ujęły 🙂
Ana looka
przepiękna Prowansja! Marzy mi się wyjazd w tamte rejony + Toskania. Dwa moje wakacyjne plany. Super, że dzięki tobie mogę choć trochę poczuć atmosferę 🙂
Sola ante el espejo
Amazing pictures dear!
http://www.solaanteelespejo.blogspot.com.es/
Nette Ra
Pięknie, pięknie,pięknie! Pokój faktycznie cudowny i w ogole opis i zdjęcia boskie 🙂
ella kropka com
cuuuudnie – przepiękne ujęcia!
Krystyna Boner
Marylko nie mogłam napisać komentarza tak szybko, ponieważ kilka razy musiałam (bo chciałam)_ tutaj zajrzeć, żeby zachwycić się niesamowitymi widokami i poczytać bardzo ciekawy opis. Zdjęcia są zachwycające. Pokazują te niepowtarzalne zabytki, budowle, pola i piękne uliczki. Och…ach… A… jeszcze raz sobie pooglądam 🙂 Buziaki 🙂
Maryla
<3
BERRIES
Uwielbiam pokoje w prowansalskim stylu! Moim marzeniem zawsze było odwiedzić Prowansję!
MAYOUME
Niesamowicie przyjemne jest to wirtualne podróżowanie z Tobą. Kolejny raz zachwycam się zdjęciami, ale to akurat nic nowego i dziwnego;-)
Sandra Kozłowska
Zdjęcia powaliły mnie z nóg! Cudowne – zgadzam się z poprzednikiem – to takie podróżowanie wirtualne – coś pięknego!:)
Agnieszka R.
Ja wiem, ja wiem, że się powtarzam… Ale co mogę poradzić na to, że Twoje zdjęcia mnie tak bardzo inspirują 🙂 Piękne, wszystko piękne!
balaczka
jakie cudowne zdjęcia, miejsca, wszystko niesamowite!! <3
Ola
architektura opactwa powala na kolana, ale chyba w ogóle nie ma tam brzydkich miejsc:) przynajmniej, sądząc po Twoich zdjęciach
Barbarossa
Nie wiem dlaczego nie ma mojego komentarza 🙁
Magiczne, cudowne zdjęcia… i Wy cudni… Tak szybko, bo nie mam Internetu i korzystam z firmowego… Buziaki!
Beti House
Oj Marylko…z Twoich zdjęć bije jakaś magia i kiedy człowiek dojedzie do końca ma wciąż niedosyt…
Kasia Kwiecień
Jakie wspaniałe zdjęcia! Piękne miejsce 🙂
Tym bardziej mi żal, że w tym roku nie miałam żadnych wakacji 😉 ale nadrobię!
pozdrawiam!
p.s. bardzo podoba mi się jak prowadzisz bloga!
Monika
Wspaniale widoki 🙂 magiczne zdjecia
Maryla
Dziękuje kochana 🙂