Hobbiton – Nowa Zelandia – wskazówki
Nie będę ukrywać, że jakaś wielką fanką Tolkiena nie jestem. Filmy fantastyczne to kompletnie nie moja bajka. I pewno się zdziwicie jak powiem, że żadnego jego filmu nigdy w całości nie obejrzałam. Nawet przed wyjazdem do Nowej Zelandii próbowałam się zmusić, żeby wkręcić się w klimat ale za każdym razem zasypiałam. Jakieś tam urywki widziałam, bo budzono mnie jak były ładne krajobrazy 🙂 No ale w naszej ekipie był taki jeden zapalony fan Tolkiena, że w zasadzie to miejsce było numerem jeden na naszej liście do zobaczenia. Pogoda trafiła nam się jak widać na zdjęciach nie najlepsza. Połowę zwiedzaliśmy pod parasolami bo lało jak z cebra. Na szczęście co jakiś czas przestawało i można było wyjąć aparat z plecaka 🙂
No ale po kolei. Najpierw kilka słów o tym, jak to się w ogóle stało, że to właśnie w Shire postanowiono nakręcić trylogię. Otóż kiedy poszukiwacze idealnej miejscówki dla trylogii Tolkiena krążyli helikopterem nad Nową Zelandią, trafili do niewielkiej farmerskiej miejscowości o nazwie Matamata. W pośrodku niekończących się pól zobaczyli rozległe, soczyście zielone pagórki, z pięknym starym dębem rosnącym nad niewielkim jeziorkiem. Cisza, spokój, z dala od cywilizacji, bez jakiejkolwiek infrastruktury. To było dokładnie to czego szukali. Teraz potrzebna była im tylko zgoda właściciela ziemi, którym był Russell Aleksander, zatem na nic nie czekając udali się od razu do niego.
Legenda głosi, że Aleksander oglądał w tym czasie mecz rugby i wyprosił ich. Powiedział, żeby przyszli kiedy indziej. No i przyszli, zaraz następnego dnia i udało im się z Aleksandrem dogadać. Pod jednym jednak warunkiem: że po skończeniu filmu, wszystko zostanie wyburzone i po scenerii filmowej nie zostanie śladu. Twórcy filmu oczywiście umowy dotrzymali. Po nakręceniu trylogii Władcy Pierścieni, niemal wszystko zniknęło. Łącznie z drzewem, które specjalnie na potrzeby filmu zostało tam posadzone. Już po emisji pierwszej części Władcy Pierścienia do Shire zaczęły się zjeżdżać tysiące turystów. Mimo iż tak naprawdę nie było tam co oglądać. I kiedy to zaczęto kręcić Hobbita, wtedy Aleksander znowu wyraził zgodę na produkcję tym razem pod warunkiem, że wszystko zostanie, tak aby turyści mogli zobaczyć scenerię z filmu.
Ponieważ niemal każdy kto przybywa do Nowej Zelandii odwiedza to tajemnicze miejsce, zebrałam dla was kilka przydatnych informacji, które jeszcze bardziej umilą wam pobyt w Hobbitonie.
Wybierz odpowiednią porę dnia.
Jak się domyślacie nie będziecie jedynymi turystami, którzy wybiorą się do Hobbitona. Codziennie to miejsce odwiedza kilka tysięcy osób. Najwięcej pomiędzy 11:00 a 15:00. Tak więc jeśli wybierzecie się w tym czasie macie jak w banku towarzystwo ok 40 osób w waszej grupie plus pewno pół grupy z poprzedniej tury, która wlecze się przed wami, no bo przecież wszyscy muszą mieć fotkę przed każdym domkiem bez wyjątku 🙂 a jest ich uwaga aż 37 :). Grupy wchodzą w odległości co 15 minut co jest niezbyt dużą odległością czasową i potem nachodzą na siebie. Dlatego najlepszym momentem jest pierwsza tura zaraz o 8:30. Na 100% nikt nie będzie się wlókł przed wami i na pewno grupa nie będzie pełna, bo mało komu chce się o tej porze wstawać w wakacje 🙂
W naszej grupie było nie więcej jak 15 osób. No i jest jeszcze jeden plus. Macie idealne poranne światło do zdjęć 🙂 No chyba że traficie na deszcz tak jak my 🙂 Jeśli nie lubicie wstawać wcześnie, to polecam w takim razie wejście z ostatnią grupą. Ta powinna być najmniej liczna, tylko trzeba pamiętać, że słońce będzie zachodzić za domkami, więc to już troszkę gorsza pora pod względem światła. No ale przynajmniej macie pewność, że nikt was nie będzie poganiał, więc czasu fotki na pewno wam wystarczy 🙂
Przygotuj się na każdą pogodę.
Farma Aleksandra ma niemal swój własny mikro-klimat. Pogoda w ciągu godziny potrafi się tam zmienić kilka razy. Od ostrego słońca, przez mocny wiatr, po strugi deszczu. Na szczęście pod tym względem Hobbiton jest bardzo dobrze przygotowany. Zaraz przy wejściu stoją wielkie parasole. Jeśli pogoda jest niewyraźna zabierzcie je ze sobą. Nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. U nas padało niemal cały czas, więc parasole były niezbędne.
Miej oczy szeroko otwarte.
Jak pewno wiecie, albo i nie domki Hobbitów są jedynie atrapami. W środku nic nie ma. Tylko do jednego z nich można zajrzeć, ale też nic tam nie zobaczycie. To wszystko dlatego, że ujęcia ze środka domków były kręcone w studio w Wellington. Mimo tego wspaniałych detali nie brakuje. Miejsce wygląda jakby normalnie ktoś tam żył. W ogródkach rosną dynie, truskawki, pomidory. Są jabłonie i gruszki. nawet koszyki wypełnione owocami, jakby właśnie ktoś przed chwilką je zebrał. Gdzieś na ławeczce stoją słoiki z miodem, a gdzieś indziej suszy się pranie. Czasami ma się wrażenie, że zaraz z którejś chatki wyskoczy Hobbit i poczęstuje nas świeżym chlebkiem 🙂 Urocze płoty, ławki, skrzynki na listy, drogowskazy. Delektujcie się widokami, ciekawymi opowieściami przewodnika oraz drobnymi detalami, których tam nie brakuje. Hobbiton to naprawdę fajne miejsce, czuje się ten klimat. Nie jest ani trochę kiczowato.
Wypij piwko w gospodzie “Pod Zielonym Smokiem”
Na samym końcu zwiedzania, które trwa ok godzinki znajduje się słynny Green Dragon. To ta sama gospoda, w której to Bilbo Baggins spotkał się z Thorinem i krasnalami przed wyruszeniem na wyprawę. Atmosfera jest niecodzienna, gospoda jest wręcz bajkowa. W cenie biletu mamy do wyboru mamy wino jabłkowe lub piwo imbirowe serwowane w hobbitowym kuflu . Wszystkie sceny z gospody również były kręcone w studio Wellington. Ale rosnący sukces Hobbitonu sprawił, że ekipa produkcyjna zdecydowała się odtworzyć gospodę na miejscu. I bardzo dobrze, bo takie piwko jest idealnym zakończeniem zwiedzania hobbitowego raju 🙂
Kiedy i gdzie kupić bilet?
W zasadzie z kupowaniem biletów nie musicie się jakoś bardzo spieszyć. Jest wiele atrakcji w Nowej Zelandii, gdzie bilety trzeba rezerwować jeszcze z Polski. Ale ponieważ przez Hobbitona przelewa się bardzo dużo turystów, grupy starują co 15 minut. Miejsca na pewno wam nie zabraknie. My kupiliśmy bilety dwa dni wcześniej przez internet TUTAJ. Cena to 79NZ$. Jeśli macie do dyspozycji samochód to kucie sobie bilety z The Shire’s Rest, tam sobie zaparkujecie samochód/campera. Brak opłat za parking. A dalej zabierze was specjalny autobus. Jeśli nie dysponujecie samochodem możecie kupić wycieczkę z Matamata lub Rotarua.
Ciekawostka 🙂
Jedna z rzeczy, która chyba zaskoczyła mnie na miejscu najbardziej, to sztuczne drzewo na wzgórzu. Pewno gdyby nie przewodnik, który opowiedział nam całą jego historię, w życiu nie wpadlibyśmy na pomysł, że ono nie jest prawdziwe. Przy kręceniu Władcy Pierścieni, sprowadzono duże drzewo do Shire i posadzono. Po nakręceniu filmu zgodnie z życzeniem właściciela ziemi drzewo zostało usunięte. No i przy kręceniu Hobbita pojawił się problem, bo producent zażyczył sobie, żeby na planie filmowym było takie samo drzewo, no i musieli je zrobić. W Wellington zrobiono kopię poprzedniego drzewa na które naklejono tysiące liści tak, żeby wyglądało jak żywe 🙂 To jest to mniejsze drzewo na wzgórzu:) Ale tylko z daleka wydaje się, że jest małe 🙂
To kto wybiera się do małego świata Hobbitów? 🙂 Ono istnieje naprawdę 🙂
Wybierasz się do Nowej Zelandii? Tutaj znajdziesz inne artykuły z tego cudownego miejsca na ziemi. A jeśli podobał Ci się tekst, to dołącz do uzależnionych od podróży na Facebooku. Tam relacje na żywo, podróżnicze dyskusje i wiele innych. Zapraszam!
Uściski, M.
atrakcje w nowej zelandii, ceny w nowej zelandii, ciekawe miejsca w nowej zelandii, co zobaczyc w nowej zelandii, jak podrozowac po nowej zelandii, nowa zelandia kiedy jechac, nowa zelandia najpiekniejsze miejsca
Jo
Ale bajka ! ! ! Kolory i samo miejsce, co prawda się nie wybieram, ale jakże miło z Tobą zajrzeć 🙂
Moda i takie tam
Fajnie tam jest, no dobrze – cudownie, ja jestem megafanką Tolkiena, ekranizacja “Władcy” jest również genialna i znam na pamięć 🙂 Czy kolega fan nie było rozczarowany? Ja się obawiam że chyba czułabym na miejscu niedosyt, zwłaszcza jeśli to tylko domki ” z zewnątrz” 🙂
Maryla
Kolega fan był zafascynowany 🙂 Mysle, ze juz samo byciew tym miejscu jest wielkim przeżyciem 🙂 Podobno kiedyś była taka sytauacja, że policja musiała jednego pana wynosić stamtąd siłą bo się rozpłakał i nie chciał wyjść 🙂 ale zapytam go jeszcze przy najblizszej okazji czy nie odczuwał niedosytu 🙂
poprostukasia
Jeju jak w bajce <3
Lussi
Jakaś PETARDA! Matko jak ja bym tam chciała pojechac!:-)))))) Zdjęcia cudne a przeżycia na pewno bezcenne 🙂 Buziaki
Iza
marzenie każdego fana LOR 🙂 ja dawno temu czytałam trylogie potem bardzo mi sie podobał film, wiec mysle,ze gdybym była w NZ to bym nie odpusciła tej atrakcji 😉 Marylka jak zwykle duzo duzo wartosciowych informacji. podziwiam 🙂
sciskam
Karolina Gie
Cudowne miejsce!
Kasia
Chyba właśnie to miejsce dołączę do mojej travel bucket list 🙂 Nie sądziłam, że jest tam aż tak niesamowicie.
Danka
Cudnie…fajny post 🙂 dzięki za niego, zdecydowanie należę do fanek Tolkiena.
Ale jestem ciekawa, czy to naprawdę tak wygląda, czy jednak trochę przekolorowujesz kolory i w rzeczywistości gdybym tam pojechała, to jednak miałabym niedosyt koloru po Twoich zdjęciach?
Maryla
Tam jest jeszcze ładniej 🙂 W pochmurno-deszczowy dzien zawsze gorzej uchwycic piękno danego miejsca 🙂
Beata
Rewelacja:) To akurat chciałabym zobaczyć, bo Hobbit bardzo mi się podobał , zresztą Władcy pierścienia również. A powiem Ci Marylko, że miałam takie samo podejście do filmów w tym klimacie co Ty. Kiedyś jednak zostałam w domu jako pielęgniarka mojego męża i córci w chorobie i co tu robić? Mąż mnie namówił na Władców pierścienia. Nie miałam specjalnie na to ochoty, ale choremu wypada ulżyć w cierpieniu, więc się zgodziłam. Tak się wciągnęłam, że chciałam wszystkie trzy części od razu obejrzeć:)
Zdjęcia są po prosty bajeczne!
Pozdrawiam:)
Justyna (Ruda Paskuda)
Och!!! Ja jestem wielka fanka Tolkiena, wiec wioska Hobbitow bylaby na pewno na naszej liscie miejsc do zobaczenia na Nowej Zelandii!!!
Olga
ja należę do tej samej grupy co ty, nigdy nie przeczytałam ani nie obejrzałam żadnej fantastyki : )
ale nie ukrywam sama chciałabym zwiedzić wioskę Hobbitów : )
czekam na dalszą relację : )
Marzena W
Przeczytałam ten tekst z zaciekawieniem. Chętnie wybrałabym się do tego miejsca, bo czemu nie?
Świetna fotorelacja 🙂
Maryla
Zdecydowanie polecam 🙂
Agnieszka F.
No powiem Ci Marylko, że mnie usatysfakcjonowałaś tym spotkaniem z Hobbitonem :))))
Tez jestem fanką i moim marzeniem jest zobaczyć to miejsce – mam nadzieję, że kiedys mi sie to uda :)))
Cudowne kolory, nawet przy deszczu :)))))))))))))))))))))))))))
Maryla
Na pewno się uda 🙂 Ale cieszę sie ze poki usatysfakcjonowałam cie fotkami 🙂
Kaja
Super artykuł 🙂