Nilandhoo – czy wyspa lokalna to już ten prawdziwy raj?
Dlaczego spośród ponad 1000 Malediwskich wysp wybraliśmy akurat tę?
No właśnie, Malediwy to generalnie szerokie pojęcie. Na oceanie indyjskim znajduje się prawie 1200 malutkich wysepek, a my wybraliśmy właśnie Nilandhoo, dlaczego? Powodów było w zasadzie kilka. Pierwszy i zdecydowanie najważniejszy to byli ludzie. A właściwie jeden ludź, który nazywa się Typelek 🙂 Pamietam jak ponad trzy lata temu, kiedy Malediwy kojarzyły mi się z najbardziej luksusowymi wakacjami jakie można sobie tylko wyobrazić i na które stać tylko wybranych, natknęłam się na jej bloga z którego wynikało, że wcale nie trzeba wygrać w totka, żeby spędzić w raju kilka dni i spełnić tak odległe i wręcz nierealne marzenie. Wtedy przejrzałam całego jej bloga, ze zdjęć wynikało, że Nilandhoo jest dokładnie takie jak moje wyobrażenie o raju. Z innych źródeł wyczytałam, że im bardziej na południe tym bardziej dziewiczo, a ponieważ na tej wysepce znajduje się tylko jeden guest house, poczujemy dobrze lokalną atmosferę oraz kulturę, na czym nam bardzo zależało, nie tak jak na innych lokalnych wyspach gdzie guest housy wyrosły jak grzyby po deszczu a ilość turystów przerosła zdecydowanie ilość lokalesów, którzy ze względu na ilości odwiedzających przeprowadzili się gdzieś indziej. Kolejny powód był taki, że na wyspie obok mieliśmy zlecenie do wykonania, a na innej z wysp w tym samym czasie przebywali nasi dobrzy znajomi, których dawno nie widzieliśmy i bardzo chcieliśmy się z nimi spotkać. Powodów zatem wystarczyło, żeby to właśnie Nilandhoo zostało naszą wybranką 🙂 Czy to był dobry wybór? Dowiecie się już niebawem.
Nilandhoo – jak dostać się na wyspę?
Zaczniemy od tego, że Nilandhoo leży jakies 140 km na południe od Male, a jak wiadomo im dalej od Male tym bardziej dziewiczo czyli tym piękniej 🙂 W zależności od zasobności portfela jest kilka różnych możliwości dotarcia na wyspę, tak więc każdy znajdzie coś na swoją kieszeń. Budżetowy przejazd publicznym promem, który wypływa z Male wieczorem i płynie całą noc, można się bez problemu przespać kosztuje 16$ w jedną stronę. Niestety prom nie pływa codziennie, więc wszystko zależy od waszego przylotu do Male. Jego rozkład też nie jest do końca sztywny i dokładne godziny wyjazdu znane są dopiero na kilka tygodni przed wypłynięciem. Drugą opcją, jest motorówka która odpływa w poniedziałki, czwartki i soboty o 13:00, czas podróży to około 3h, koszt 40$ w jedną stronę. No i zdecydowanie najszybszym transportem jest hydroplan, podróż trwa ok godzinki, ale jego koszt to ok 230$ w jedną stronę. Niewątpliwie cenę tę zrekompensują nam częściowo, a może i całkowicie cudowne widoki z góry 🙂 My zawsze staramy się balansować pomiędzy ceną, jakością i czasem jaki musimy poświęcić, więc wybraliśmy opcję drugą czyli motorówkę. W tym celu po przylocie na lotnisko w Male kierujemy się z wyjścia w prawo, tam czekają łódki, które za 1$ w ciagu 7 minut zabiorą nas do miasta Male. Kursują co 10 minut. Tam za 3$ bierzemy taksówkę pod restaurację Merry Brown, gdzie po tygodniu jedzenia curry z ryżem zamawiamy smażonego kurczaka z frytkami. Mniam, mniam 🙂 Podczas wędrówki do toalety zauważyłam, że na stoliku obok stoi “Nałęczowianka” no więc myślę sobie, nie może być inaczej – to muszą być Polacy, a skoro czekają w tej restauracji to szansa, że też płyną na Nilandhoo bardzo duża. Wracając oczywiście zagadałam i tak oto poznałam pierwszą przesympatyczna ludzików z którymi dzieliśmy kolejne dni naszej podróży! Pozdrawiamy cieplutko 🙂 Punktualnie o 13:00 zabiera nas motorówka o nazwie DMMA X PRESS na Nilandhoo! No to płyniemy do naszego raju! Po drodze mijamy kilka resortów oraz lokalnych wysepek, na których wysadzamy innych podróżujących.
Remora Beach House
Po około trzech godzinach docieramy na naszą wysepkę. I tutaj muszę wspomnieć o nienajlepszym pierwszym wrażeniu przy wjeździe do portu. Ogólnie wiadomo, że Malediwy mają problem ze śmieciami, po prostu nie mają ich gdzie podziać. Ten problem dotyczy nie tylko wysp lokalnych ale także resortów. Często są one składowane na jednym miejscu i palone. Tak się złożyło, że składowisko na Nilandhoo jest to w pobliżu portu i wjeżdżając na wyspę motorówką nie jest to najlepszy widok. Na szczęście pensjonat jest po drugiej stronie wyspy i po kilku minutach zachwyceni rajskimi widokami zapominamy o tym nieszczęsnym wysypisku. Tak więc zupełnie nie należy się tym przejmować. W porcie czeka już na nas obsługa z naszego guest house, żeby zabrać nasze bagaże. Pakują nasze walizki na takich śmiesznych taczkach i gubiąc się w labiryncie uliczek pomykamy razem do naszego pensjonatu. No i jesteśmy, docieramy do niebiesko-zielonej bramy i już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć Madzię 🙂 Od ponad trzech lat planowałam przyjazd na Malediwy i od samego początku wiedziałam, że jeśli kiedyś będzie mi dane się tutaj znaleźć to na pewno będzie to pensjonat który ona prowadzi. Do tej pory znałam Magdę jedynie z jej bloga, czasami pisałam do niej zawracając jej głowę i zadając milion pytań odnośnie wyspy, po czym lądowaliśmy na całkiem innym krańcu świata. Tym razem się udało! Wreszcie się zobaczymy na żywo! Aż mi serce zaczęło bić mocniej przed otwarciem furtki. No i stało się! Powitanie jakbyśmy co najmniej znały się sto lat 🙂 Mimo iż nigdy się nie widziałyśmy miałam wrażenie jakbym przyjechała do koleżanki 🙂 Od razu poczuliśmy się jak w domu. Z każdej strony dobiegał nas znajomy język 🙂 Orzeźwiający napój na powitanie i możemy zaczynać wykład o wyspie i zaplanować nasz pobyt na kolejne 4 dni. Pierwsze wrażenie po wejściu do ogrodu Starfish Inn, bardzo pozytywne. Przyjemna przestrzeń, dobrze zacieniona, co pozwalało jadać nam posiłki na zewnątrz. Bardzo czysto i przytulnie. Idziemy zatem do naszego pokoju. Tutaj również bardzo miłe zaskoczenie. Bardzo sympatyczny pokoik, nie za duży, ale idealny żeby pomieścić dwie osoby plus bagaże. Pojemna szafa. Skromna ale czyściutka łazienka z gorącą wodą. Duże, wygodne łóżko – i co dla mnie bardzo ważne poduszki również 🙂 No i najważniejsze, idealna temperatura w pokoju. Klimatyzacja ustawiona tak, że nie jest ani za ciepło, ani nie czuje się w nocy wiatru po szyi. Jednym słowem tak jak lubimy. Szczególnie, że przez ostanie 2 tygodnie mieliśmy w podróży bardzo różne warunki. Cena za noc 86 $ ze śniadaniem lub 106 $ śniadanie + obiadokolacja/ cena za 2 os.
Jedzenie na Nilandhoo
Co do jedzonka, to wybraliśmy opcję wliczonego śniadania i obiadokolacji w cenę pokoju. Idealne rozwiązanie jeśli i tak większość czasu spędza się poza pensjonatem. W Starfish Inn są do wyboru 4 różne śniadania, dwa tradycyjne malediwskie: zielone – Mashuni (moje ulubione :)) oraz czerwone – Kulhimas, 1 kontynentalne oraz 1 fit (płatki sniadaniowe + kanapka tostowa z serem, pomidorem i ogórkiem). Akurat byliśmy 4 dni i skosztowałam wszystkich czterech. Wszystkie bardzo polecam. Do każdego śniadania podawana jest kawa/herbata i pyszny sok ze świeżych owoców. A na obiadokolacje duży wybór różnych dań ze świeżo złowionymi rybami, z kurczakiem, curry, zupy, do tego ryż lub frytki. Na pewno każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Potrawy są raczej proste, z tego względu, że na Malediwach mają ograniczony dostęp do wielu produktów. Ceny posiłków od 5 USD do 8 USD za danie, woda, soki, napoje, kawa, 1 – 3 USD. Niestety nie dysponuje praktycznie w ogóle fotkami. Po pierwsze kiedy jedliśmy kolację praktycznie zawsze było już ciemno, śniadania zawsze były w pośpiechu, bo już łódka na kolejną wyprawę czekała. No nic, będziecie musieli mi uwierzyć na słowo 🙂 Oczywiście możecie sobie zjeść też poza guest housem, jest na wyspie kilka miejsc w których podawane są lokalne specjały. Głównie są to jednak przekąski w formie snacków. Często są one bardzo ostre ale zdecydowanie warto spróbować. Bez problemu można też kupować ichniejsze napoje, soki – niebutelkowane – żadnych rewolucji nie mieliśmy. Są też sklepy spożywcze w których nabędziecie owoce, napoje, soki, słodycze, ciastka a nawet chipsy 🙂
Plażowanie na Nilandhoo
Ogólnie wiadomo, że na Malediwach mamy do czynienia z Islamem, a co za tym idzie generalnie zakaz opalania się czy kąpania na plażach w bikini, respektujemy tym samym ichniejszą kulturę. To dotyczy wszystkich lokalnych wysp. Wyjątki stanowią resorty, które rządzą się swoimi prawami. Ale co by to były za wakacje bez opalania w bikini 🙂 dlatego na Nilandhoo jest wydzielony dla turystów specjalny odcinek plaży, tzw bikini beach. Jest ona całkiem spora i oczywiście bardzo piękna. Sfotografowaliśmy ją dla was z każdej możliwej strony 🙂 z góry, z dołu, z boku 🙂 oczywiście spacerować można wszędzie, gdzie tylko oczy was poniosą, co zresztą bardzo zalecam, bo wysepka ma pełno ciekawych zakamarków, trzeba tylko pamiętać, żeby zarzucić na sobie chociażby jakąś chustę czy pareo. Muzułmanki kąpią się standartowo w odzieniu zakrywającym ręce, nogi oraz włosy.
Ludzie na Nilandhoo
Szczerze mówiąc przed wyjazdem jakoś bardzo się w tym temacie nie zaczytywałam, więc generalnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Po podróży do innych krajów mogłam się tylko domyślić, że jak wszędzie będą pewno zaczepiać, próbować coś sprzedać, doradzić za niewielkim napiwkiem, może wciągnąć do jakiejś restauracji, a tymczasem jedno wielkie zaskoczenie. Nikt nam nic nie próbował sprzedać, ani naciągnąć, za to bardzo często zagadują, pytaja skąd jesteśmy, jak długo zostajemy i czy nam się tutaj podoba. A to wszystko bardzo czystym angielskim, praktycznie wszyscy sie tutaj znakomicie nim posługują. Ponieważ wysepka jest malutka, każdy o każdym wie wszystko, a każda nowinka roznosi się z prędkością swiatła. Pamiętam jak pierwszego wieczoru poszliśmy na plażę zobaczyć zachód słońca. Zagadała do nas grupka dzieciaków i pytają: “A wy to chyba dziś pierwszy dzień jesteście, bo jeszcze was tutaj nie widzieliśmy :)”. Wszyscy są bardzo pozytywnie nastawieni do turystów, bardzo chętnie pomagają, tak bezinteresowanie oczywiście, nauczą cię jak zrobić gwiazdkę z kilku listków palmowych, lub zagraja z tobą w siatkówkę. Żyją sobie jak jedna wielka rodzina, w zgodzie, przyjaźni i harmonii. Walczą ze sobą jedynie na boisku. Każdy ma tam praktycznie tyle samo. Czyli nie za wiele. Dach nad głową, lekko podarty hamak lub huśtawkę przed domem i kokosy, z których wyczarowuja przeróżne różności. Uwielbiają się huśtać. Niektórzy potrafią spędzić tak cały dzień 🙂 Radzą sobie bez pralek, zmywarek, suszarek i samochodów, no bo w sumie, to nie są im do szczęścia potrzebne. Ubrania schną na słońcu w godzinę, a samochód na wyspie której obejście dookoła zajmuje nie całą godzinę jest zupełnie niepotrzebny. Maja za to rowery, skutery, najnowsze komórki i są zawsze pięknie i czysto ubrani. A za każdą grupką osób jeszcze przez długo roznosi się piękny zapach 🙂 Nie raz byłam pełna podziwu jak dziewczynki biegały na codzień w przecudnych sukienkach, u nas takie tylko przeznaczone na większe święta i uroczystości. Na próżno szukać zasmarkanych dzieciaków, co śmieszniejsze, małe dziewczynki już w wieku kilku lat biegają w butach na malutkim obcasie, z wymalowanymi rzęsami i usteczkami 🙂 Nikt na pewno nie wyciągnie do was ręki z prośbą o pieniążka czy cukierka. Nie ma tam czegoś takiego. Są nas bardzo ciekawi, tam turysta to wciąż coś egzotycznego. I to było dla mnie naprawdę bardzo, ale to bardzo miłym zaskoczeniem.
Co robić na Nilandhoo?
Chyba najwięcej pytań jakie do mnie w ostatnich dniach spłynęło, dotyczyło tego co tam na tej Nilandhoo można robić. Czy tydzień czasu to nie za dużo? Może będziemy się tam nudzić? No pewno, że można się nudzić, nawet trochę trzeba bo po to w końcu przyjeżdża się na Malediwy, żeby odpocząć i zrelaksować:) A Nilandhoo to taka malutka wioska, na której poza kilkoma sklepikami, czterema kawiarniami nic nie ma. Brak pubów, dyskotek, nocnego życia, drogich restauracji i ogólnie pojętych luksusów. Ale jest za to przepiękna przyroda, turkusowy ocean – który NIGDY się nie nudzi, palmy zwisające do wody, piasek niczym kokaina, ogromne nietoperze, magiczne zachody słońca, kolorowa rafa i taka wiejska sielanka 🙂 No ale oczywiście, wiem, że po kilku dniach mogą się znudzić te same palmy, więc dlatego Starfish Inn ma w swojej ofercie całkiem sporą ilość wycieczek jednodniowych które jeszcze bardziej umilą wam czas na tej rajskiej wyspie. Kilka z tych które przetestowaliśmy na własnej skórze i bardzo polecamy:
Sand Bank
To nic innego jak jedna, wielka kupa pachu, na środku oceanu. Niby nic, bo gdzie się obejrzeć tam lazury, ale no właśnie, to dla tych lazurów, dla tej krystalicznie czystej, niczym niezmąconej wody, miliony osób rocznie przyjeżdża na Malediwy. A siedzenie na takiej wysepce to sama przyjemność. Już patrzenie w sam turkus oceanu koi naszą duszę, a co dopiero jeśli mamy ze sobą parasol, który osłoni nas od słońca, dobrze schłodzony soczek i jakaś fajną grę. Co jakiś czas zakładamy maskę i dajemy nura pod wodę, żeby zobaczyć więcej kolorów niż tylko lazur 🙂 Więcej o całym dniu jaki spędziliśmy w tym cudownym miejscu napisze wam w innym poście 🙂 to było tylko tak na zachętę 🙂 Koszt Sand Banku połączonego ze snurkowaniem – 40$ od os- przy 6 osobowej grupie.
BBQ na bezludnej wyspie
Chyba każdy chociaż raz w życiu marzył o tym, żeby znaleść się chociaż na chwilę na bezludnej wyspie. Takiej zupełnie pustej, gdzie nikt nie mieszka. Też kiedyś miałam takie marzenie. I dzięki Magdzi udało mi się je zrealizować. Urocza wysepka, położona gdzieś na środku oceanu, do tego załoga Starfish Inn zatroszczyła się o świeże rybki, które później przygotowała dla nas na lunch. Ognisko z łusek kokosa i pyszna pieczona rybka z porannego połowu. Do tego arbuz na deser i snurkowanie na przystawkę 🙂 Czego chcieć więcej? Zdecydowanie obowiązkowy punkt programu! Cena całodniowego pobytu z lunchem w formie BBQ – 40$/od os przy 6 osobowej grupie.
Island Hopping
Prawdopodobnie przy dłuższym pobycie niż siedem dni, zapragniecie zobaczyć też życie na innych lokalnych wyspach niż Nilandhoo. I bardzo dobrze. Choć nie różni się ono jakoś zbytnio, bo życie płynie tak samo wolno i sielankowo, to zawsze mamy inne krajobrazy, inne zakamarki i inaczej zwisajace palmy 🙂 Może też inny zachód słońca i inne aczkolwiek tak samo pięknie ubrane i uśmiechnięte dzieci 🙂 Zwiedzając dwie wysepki płacicie 40$ od os przy 6 os grupie.
Nurkowanie i snurkowanie
Pierwszym i najważniejszym punktem na waszej liście rzeczy do spakowania na Malediwy powinna być maska i rurka. Dlaczego? Bo tam nie będziecie chcieli się z nią rozstawać. Będzie wam towarzyszyć codziennie, rano, wieczór, w południe, a dla szaleńców nawet w nocy 🙂 wcale nie żartuje, maskę można oczywiście wypożyczyć na miejscu, ale zawsze dobrze mieć swoją, sprawdzoną, taką która będzie dobrze dopasowana, żeby nie martwić się wpływającą pod nią wodą tylko oglądać podwodny świat. A oglądać jest co! Jest pięknie, kolorowo! Dla tych którzy nie boja się głębokości zalecane jest nurkowanie, a nawet nie jedno tylko kilka. Koniecznie z mantami i rekinami 🙂 Koszt surkowania 23$ od os przy 6 os grupie. Ceny nurkowania zależą od miejsca – np nurkowanie z mantami 80$.
Wizyta w Filitheyo
No ale jak wiadomo, Malediwy kojarzą się wszystkim bardziej z luksusowymi miejscami, niż to o którym wam do tej pory pisałam. Wysepka lokalna to jedno a resort to drugie. Wiele osób twierdzi, że ci którzy byli na wyspie lokalnej, a nie w resorcie tak naprawdę nie byli w prawdziwym raju. Z tym akurat się nie zgodzę. Bo dla mnie raj, to palmy, lazur, i biały piasek, a tego na lokalnej wyspie nie brakuje. Luksusowy domek z basenem to jedynie dodatek. Nie każdy jednak chce wydawać od razu kilka tysięcy, żeby spędzić tam kilka nocy, ale na pewno wiele osób chce się tam znaleźć, zobaczyć na żywo. I tutaj również jest wspaniała wiadomość. Za nieporównywalnie niską cenę możemy tam spędzić cały dzień, delektując się luksusowymi widokami. My wybraliśmy się tam akurat w innym celu, ale o tym napisze wam innym razem 🙂 Całodniowy pobyt w tym resorcie to koszt 100$ od os, przy 2 os grupie. Cena zawiera przejazd motorówką ok 40 min, wejście na teren hotelu oraz lunch.
Wizyta w Sun Aqua Vilu Reef
Resortów do których na taki jednodniowy wypad można się wybrać z Nilandhoo jest co najmniej kilka. Są bardziej i mniej luksusowe. Z tego co pamiętam mają nawet w ofercie hotel 6 gwiazdkowy. Oczywiście jest to idealne rozwiązanie dla tych, którzy szybko się nudzą i lubią codziennie zwiedzać nowe miejsca. Chyba jednym z fajniejszych hoteli jest Sun Aqua Vilu Reef, który znajduje się najbliżej z wszystkich resortów, w związku z czym są najniższe koszty dojazdu. Hotel jest przepiękny. My akurat mieliśmy to szczęście, że mogliśmy w nim nocować kilka dni i w pełni doświadczyć uroku tego miejsca. Dlatego oczywiście czeka na was długi bardziej szczegółowy wpis na jego temat. Koszt jednodniowego wypadu na tę wysepkę z Remora Inn to 110$ od os, przy 2 os. Cena zawiera przejazd motorówką, wstęp oraz lunch.
Nilandhoo – czy wyspa lokalna to już ten prawdziwy raj?
No i jeszcze zostało mi odpowiedzieć na ostanie kluczowe pytanie, czy Nilandhoo to jest ten prawdziwy raj? TAK! Bezsprzecznie i bezapelacyjnie tak! Oczywiście, że trzy dniowy pobyt w Sun Aqua Viluu Reef był cudowny i jestem mega szczęśliwa, że mogłam popływać w moim prywatnym basenie przed domkiem, ale uwierzcie mi, gdybym tam nie spała, tylko wyskoczyła na jeden dzień z Nilandhoo, to wakacje byłyby równie udane i niezapomniane, bo mogłabym jeść to samo co inni goście, pić te same drinki i to dokładnie z tym samym widokiem! Dla mnie prawdziwy raj to ta nieskazitelnie czysta woda w kolorze turkusowym, biały, mięciutki piasek, którego nie czuć praktycznie pod stopami i cień palmowy 🙂 Ale odwracając pytanie czy gdybyśmy spędzili w resorcie całe 7 dni, omijając Nilandhoo, czy mielibyśmy równie cudowne wspomnienia? To odpowiedź brzmi niestety NIE. Bo wakacje życia to nie tylko ekskluzywny domek na wodzie, to przede wszystkim ludzie i wspaniały czas wspólnie spędzony razem. Ominęły by nas wieczorne pogawędki z cudownymi osóbkami, które tam poznaliśmy (pozdrawiamy wszystkich cieplutko :)), wieczorne oglądanie zdjęć, najlepsze BBQ na bezludnej wyspie, wspaniałe uśmiechy malediwskich dzieci, ich ciekawość świata, nas, nauka wyplatania gwiazdek z liści palmowych, poszukiwanie najlepszego miejsca na nocne ujęcie gwieździstego nieba, kosztowanie lokalnych potraw, malediwskie wesele – w którym mogliśmy uczestniczyć no i przede wszystkim nie poznałabym osobiście największej polskiej szczęściary, która ma to wszystko na co dzień – Typelka – która robiła wszystko, żebyśmy spędzili tutaj wakacje życia i udało jej się 🙂 Jeszcze raz dziękujemy całej załodze StarFish Inn za mega cudowne chwile i obiecujemy wrócić! A was odsyłam na stronę Madzi, tam znajdziecie więcej szczegółów oraz informacji o Nilandhoo! Z ostatnich wiadomości Madzia otwarła nowy guest house, nowiusieńki, jeszcze piękniejszy. Nazywa sięRemora Inn.
Malediwy są na twojej liście do odwiedzenia? Tutaj znajdziesz inne posty z tego niesamowitego miejsca na ziemi. A jeśli podobał Ci się tekst, to dołącz do uzależnionych od podróży na Facebooku.Tam relacje na żywo, podróżnicze dyskusje i wiele innych. Zapraszam!
Uściski, M.
co robic na malediwach, kiedy najlepiej na malediwy, lokalna wyspa na malediwach, najpiekniejsze plaze na malediwach
Ginia
Witam! Przepiękna relacja i zdjęcia <3. Rozważam taką podróż jako naszą podróż poślubną, czy potrafiłabyś doradzić jakim budżetem należałoby dysponować na cały taki wyjazd (min, 10 dni, ale domyślnie ciut więcej)?
Maryla
Jesli nie planujesz spac w Resorcie a jedynie robic wycieczki, to powinnas sie spokojnie zamknac w 1 tys euro os os. Do tego biety w dobrej cenie np. 500 euro i za 1,5 euro jestes 10 dni w raju 🙂 A jesli planujesz pobyt w resorcie no to juz zalezy jaki sobie wybierzesz, co ceny sa naprawde bardzo rozne 🙂 Od 300-1000 euro za noc, a i pewno drozej 🙂
Ania
Super zdjęcia! Przez chwilę poczułam się tak, jakbym tam była ? Malediwy są na mojej liście marzeń, może uda mi się w tym roku tam dotrzeć i nie wydać wszystkich oszczędności.
Justyna (Ruda Paskuda)
Marylko, dziękuję Ci za tak piękną relację :)!!!
Maryla
Prosze bardzo Justynko 🙂
traveLover
Piękne zdjęcia, cudowne miejsce : ) Przy aurze za oknem można się rozmarzyć : ) uściski
Maryla
Oj, u nas tez paskudnie…niech juz to lato przyjdzie…
kuchnia u Krysi
Rozmarzyłam się. Ale nie wystarczy zamknąć oczy, żeby poczuć się jak w raju. Ten raj trzeba zobaczyć. Dziękuję Marylko za to że ten raj pokazałaś. Dziękuję za fantastyczną wycieczkę wirtualną i za cudne zdjęcia. Dziękuję…. 🙂
meggi
cudowna relacja!!! jestem zachwycona opisem i dokladnymi informacjami 🙂 zawsze marzylam o Malediwach, ale balam sie, ze tydzien w zamknietym resorcie to nie dla mnie!!! a tu mila niespodzianka, bo okazuje sie, ze mozna zobaczyc wiecej i przezyc wiecej niz sie spodziewalam!!! moze czas zaczac planowac wakacje na Malediwach??? pozdrawiam ;0)
Dorota
Cudowne miejsce. Nie byłam i pewnie się tam nie wybiorę (choć chciałabym!!!), bo od kilku lat szerokim łukiem omijam kraje muzułmańskie. Fanatyzm religijny niektórych wyznawców Islamu mnie przeraża. Malediwy to kraj pełen turystów, a więc i kąsek łakomy dla terrorystów. Wolę nie kusić losu, choć mam świadomość, że w najbardziej bezpiecznym miejscu, może się coś wydarzyć. Taka pospolita “cykoria” ze mnie wyłazi.
Podwodne zdjęcia – cudo. Pozdrawiam.
Aguś kulinarnie
Wczoraj musiałam włączyć grzejnik,bo tak zimno się zrobiło,nie wiedziałam,że u Ciebie cudnie,słonecznie i bajkowo i można się rozmarzyć zapominając o chłodnej wiośnie:)))
Maryla
No widzisz kochana, musisz czesciej wpadac 🙂
Agnieszka F.
nooo, i to jest raj……;)
Piotr
Byłem u Typelka dwa tygodnie w tamtym roku i nie do końca mogę się zgodzic. Wyspa i mieszkańcy faktycznie fajni. Śniadania rewelacyjne jeżeli chodzi o obiady to małe porcje średniej jakości. Na wyspie jest szpital a w nim kantyna z przepyszny lokalnym jedzeniem. Odnośnie pensjonatu to super ogród w którym serwowane są śniadania i wieczorem można odpocząć po plaży. A teraz minusy. Pokój w którym mocowalas jest zdecydowanie najlepszy w pensjonacie. Na pierwszym piętrze jest kuchnia gdzie już o 5ej rano obsługa z Bangladeszu niemiłosiernie hałasu je i przeszkadza to w każdym pokoju. W czasie naszego pobytu Magda obiecywała parasole na plażę i przez dwa tygodnie nie dojechały. Słońce jest tam tak niemiłosiernie ze nie ma możliwości wytrzymać na nim kilka godzin bez parasola. W samym pensjonacie sporo mrowek. Co do samej Magdy. Jest w porządku ale też wie jak robić biznes dlatego gdy pojawiają się u niej blogerzy są traktowani na specjalnych warunkach. W trakcie mojego pobytu również był bloger z dronem i Magda gania za nim jak mogła. Reasumując bardzo fajne miejsce z którego można pojeździć do resortów lub na inne atrakcje ale minusów również kilka ma. Przepraszam ale opis autorki xapachnial mi artykułem sponsorowany.
Maryla
Witaj Piotrze, dziękuję ci bardzo za komentarz, oczywiscie ile osob tyle opinii. Kazdy znajdzie jakis minus. Znalazly sie nawet takie oosby ktore przed wyjazdem wysylalay mi na PW rozne zdjecia przekonujac do wyboru innego pensonatu 🙂 Ty byles rok temu, byc moze cos w tej kwestii się zmieniło. Jesli tylko swoje uwagi przekazałeś Magdzi, to najprawdopodobniej nie puściła ich koło uszu tylko coś z nimi zrobiła, bo przecież zależy jej na zadowolonych klientach. Na ten moment są parasole, bez problemu można z nich korzystać, co zresztą widać nawet na zdjeciach. Tak się również skałada, ze nocowaliśmy w tym pokoju na pierwszym piętrze zaraz koło kuchni 🙂 nie wiem skąd pomysł, ze dostaliśmy najlepszy 🙂 i faktycznie cos tam rano było słychać, ale nie na tyle, żeby mi to przeszkadzało, albo zeby miało wpływ na odbór miejsca. Mrówki osobiście w pokoju nie spotkałam ani jednej, czy były gdzieś indziej, nie wiem, nie zagladalam wszedzie, ani ich nie szukałam. Byc moze zastosowali jakies srodki i sie ich pozbyli. A moze sa w jakich konkretnych sezonach, trudno mi powiedziec. Natomiast co do kolacji, to tez wiadomo kazdy jest przyzwyczajony do innych porcji. My ani razu nie mielismy niedosytu, nawet czesto zostawalo troche na talerzu, wiec albo jemy mniej, albo porcje sie zwiekszyly, co oczywiscie jest mozliwe. Ciezko mi powiedziec bo nie bylo mnie tam rok temu i nie mam porównia. Ja po prostu opisalam swoje przezycia i to jak ja odebralam to miejsce 🙂 ale zdaje sobie sprawe ze ktos moze miec calkiem inne zdanie 🙂
Karol K.
Pod koniec listopada bede u Typelka na tydzien. Tez pracuje nad duzym blogiem(z racji duzej ilosci odwiedzonych krajow) ktory wejdzie w zycie pod koniec tego roku ale podchodze do wypraw bardzo obiektywnie dlatego Typelka nie informowalem, ze jestem blogerem chodz wydaje mi sie, ze i tak wszystkich traktuje jednakowo i za to plus. Malediwy to bedzie nasz juz 4 archipelag wiec mam nadzieje, ze bedzie fajnie. Magda wyglada na spoko babke, szybko odpisuje na wiadomosci, fajnie pisze na swoim blogu wiec nie pozostalo nic tylko przestestowac Nilandhoo. Jezeli bedzie tam tak jak opisaliscie na swoim blogu to bede w 7 niebie 🙂 zdjecia przepiekne, klimat niesamowity wiec juz odliczamy.
Typelek
Jednym zdaniem chciałabym wyprowadzić Cię Piotrze z błędu: chłopak z dronem nie jest blogerem (zamieszczenie dwóch filmów z drona na youtube nie czyni go blogera tak sądzę) a wszyscy traktowani są u mnie na równi. Każdy dostaje takie same porcje, ma ten sam wybór z menu, Ocean jest tak samo niebieski a ludzie nie są szczególnie mili tylko dla wybranych. Ja o blogerów nie zabiegam – sami piszą do mnie i cieszy mnie to, że mają chhęć spędzić czas w moich skromnych progach. Ale szczerze, jest dla mnie takim samym gościem, jak każdy inny. W swojej 4 letniej karierze hotelarskiej miałam ich dosłownie 3, z czego Kasia nawet nie wiedziałam, że jest blogerką. Wróciła zachwycona, o czym świadczy wpis na jej blogu. Nota bede dostała ten sam pokój, który miała Maryla (przydzielamy je bez większej filozofii, po prostu ten, który zwalnia się jako pierwszy, przypada kolejnym gościom, a że wszystkie są takie same…), także bardzo proszę nie dorabiać sobie zbędnych ideologii 😉
Pozdrawiam z Nilandhoo
Beata
Dziwne – na tripadvisor też zamieszczono średnią recezję tego pensjonatu (ktoś wrócił 2 tyg. temu), a w dniu dzisiejszym czytam już trzeci przychylny wpis blogerów – wszyscy byli akurat tam. Byłaby wielka szkoda jakby to była ściema, bo za małe pieniądze można spędzić wakacje w raju organizując samodzielnie przelot i pobyt. Niestety od pobytu w fajnym miejscu dużo zależy.
Pani Marylo wspaniała strona, będę ją odwiedzać regularnie. Jak Pani myśli czy samotna kobieta będzie się czuła bezpiecznie na Malediwach ? Może wybrać resort ?
Maryla
Beatko oczywiscie, ze bedziesz sie czula dobrze, to jedno z bezpieczniejszych miejsc w jakim bylam. A co do opinii to niestety sa rozni ludzie, kazdy ma inne wymagania i wizje danego miejsca. Najwazniejsze jest zeby wiedziec gdzie sie jedzie. To nie jest resort i trzeba byc tego swiadomym. Jesli ktos kojarzy Malediwy nie z pieknem, natura, turkusowa woda, bialym piaskiem tylko z LUKSUSEM i tego oczekuje od wakacji to wiadomo ze wroci rozczarowany, bo na wysepkach lokalnych znajdziemy wszystko poza luksusem!
Beata
Dziękuję za odpowiedź. Właśnie o bezpieczeństwo mi chodziło. Ja np. organizuję sobie takie budżetowe podróże po Azji, na razie druga za mną – wróciłam 2 tygodnie temu z Hongkongu i Wietnamu. Wyjazdy budżetowe z prostego powodu – za dużo nie zarabiam i na dalsze podróże muszę oszczędzać więc tak naprawdę marzę o odrobinie luksusu. Jak widzę wcale nie trzeba przebywać w resorcie aby tego luksusu zasmakować.
Czy masz jakieś proste rady jak polepszyć jakość zdjęć. Zdjęcia wyszły poprawne, ale nie zachwycające. Wg mnie czas na zmianę aparatu (10 lat) i jaki ewentualnie wybrać aparat dla amatora.
Typelek
Na tripadvisor jest 65 opinii z czego 90% to najwyższe oceny, reszta po 3% i 4% więc zdecydowanie większa ilość gości wyjeżdza zadowolona. I nie są to tylko blogerzy 🙂 Ktoś zamieścił średnią ocenę 2 tygodnie temu, ale w ciągu tych kilku tygodni zamieszczono rónież 5 pozytywnych. więc trzeba widzieć wszytko, a nie tylko to, co się chce widzieć. Pensjonat ma na tripadvisorze 4.5 gwiazdki na 5 a na facebooku 4.9.. Blogerow było poki co 3 lub 4 a opinie wystawiło 65 osób.
Lifestyle przy herbacie
To ja odpowiem z mojej perspektywy – to raj 🙂
Tomek
Witam:)
Super relacja:)
mam pytanko z natury technicznych 😉 nie było problemu z zabraniem drona? Baterie w luku, dron w podręcznym?
pozdr
Tomek
Maryla
Najmniejszego 🙂 Wszystko mielismy w podrecznym 🙂
Alicja
Byłabym wdzieczna za informacje. Gdzie poza guesthousem mozna zjesc obiad/kolacje na wyspie? Czy sa lokalne knajpki? Coś czytałam o kantynie niedaleko szpitala. Zgadza się?
Maryla
Hej Alicja, na wysepce są chyba 3-4 knajpki, gdzie można zjeść. O kantynie nie słyszałam, ale całkiem możliwe. Poza tym pewno też będziecie jeździć na inne wysepki, więc jedzeniem się zupełnie nie przejmuj 🙂
Alicja
to lepiej wg Ciebie wykupić opcje HB czy same sniadanka ? 🙂
Maryla
My mielismy HB, ale zawsze mozesz wziasc BB, a pozniej sobie na miejscu wykupywac kolacje oddzielnie, chyba nie ma jakiejsc roznicy w cenie, a zawsze mozesz jesc czasami w pensjonacie, czasami poza 🙂 w zaleznosci od tego co ci bedzie bardziej pasowac 🙂
Klaudia
Mam pytanko: Czym były robione zdjęcia pod wodą? Kamerka gopro jeżeli tak to jaka? POZDRAWIAM PIĘKNE ZDJĘCIA!
Maryla
GoPro Hero5
Paula
Witam
Na wstępie chciałam powiedzieć że super relacja z podróży, siedzę i czytam, zapisuję sobie cenne informacje.Nieśmiało, małymi kroczkami zaczynam sobie układać zarys planu naszej podróży, Będzie to nasza pierwsza tak daleka podróż z dwójką dzieci ( 6 i 8 lat) i tez taki pomysł miałam żeby połączyć Sri Lankę i Malediwy i tu moje pytanie o koszt przedostania się z Sri Lanki na Malediwy. A drugie moje pytanie jest związane ze zwiedzaniem Sri Lanki. Ze względu na to że jadę z dziećmi obowiązkowym punktem podróży jest sierociniec dla żółwi, wyprawa ze tak się wyrażę na wieloryby 🙂 i generalnie wszystko co się wiąże z bliskim obcowaniem ze zwierzętami, którą część wyspy należy wybrać jeżeli chodzi o nocleg żeby mieć możliwość odwiedzenia tych miejsc?
Maryla
Hej, hej, my za samolot placilismy cos ok 180$ w jedna strone (bo potem juz wylatywalismy z Male do domu). Zeby zobaczyc zlowie i wieloryby najlepiej wybrac miejscowke na poludniu Sri Lanki w okolicach Tangalle. Stamtadtez macie blisko do innych parkow ze sloniami itd Jak bedziesz rezerwowac hotele to mozesz skorzystac z naszego linka i dostac 10% znizki na wybrana rezerwacje na booking. Link jednorazowego uzytku: https://www.booking.com/s/34_6/c49fda20
Paula
oooo rewelacja zależy mi właśnie żeby za często nie zmieniać miejsca noclegu, planuję tak ze 2 razy żeby nie umęczyć dzieciaków.Czyli jak lecieliście z Polski na Sri Lankę to kupowaliście lot w jedną stronę a potem powrotny do Polski z Male, jest to chyba wygodniejsza opcja, dziękuję za wskazówki. Zastanawiam się jeszcze w którym miesiącu najlepiej jechać?
Maryla
Tak kupilismy bilet multi-city Amsterdam-Colombo-Male-Amsterdam, wyszedl nam taniej niz Amsterdam-Colombo-Amsterdam i + Colombo-Male-Colombo wiec sprawdz sobie obie opcja. Czasami jak jest duze promo do Colombo to moze druga opcja byc lepsza. My bylismy w marcu i bardzo polecam ta pore roku.