Safari – Serengeti Park – Tanzania
Kolejny dzień safari rozpoczęliśmy bardzo wcześnie. Pobudka o uwaga 4:30! Później szybkie śniadanie, żeby wraz ze wschodem słońca wyruszyć na obserwacje budzącej się ze snu dzikiej zwierzyny. Wschód słońca, nie podbił jednak mojego serca, bo słonko wschodziło gdzieś zza góry i właściwie żadnych spektakularnych widoków nie było. Do tego zwierząt jak na lekarstwo, chyba jeszcze wszystkie spały. Albo to ja zaspana byłam i ich nie widziałam. Taka opcja też mogła być 🙂 Do tego zimno było jak diabli. Aż zaczęłam trochę żałować, że nie pospaliśmy trochę dłużej…Dopiero jak już całkiem słonko wyszło to pojawiły się pierwsze żyrafy na horyzoncie, później całe stado bawołów i gnu.
Niemniej jednak ja miałam ochotę zobaczyć w końcu jakieś nowe zwierzątka, no bo ileż można w kółko oglądać słonie, żyrafy i bawoły. Mówię zatem do Armaniego, że dziś to chcemy zobaczyć polujące gepardy, hipcie wygrzewające się w słońcu, krokodyle i lamparty 🙂 Oczywiście śmiejąc się powiedział, że moja prośba to rozkaz i już jedziemy 🙂 Nie wiem czy już wspominałam, ale kierowcy jeepów posługują się cały czas sibi radiem i jak tylko w rejonach, w których się znajdujemy dzieje się coś ciekawego to od razu podają w radiu, co gdzie i jak i wszystkie jeepy z okolicy zjeżdżają się w dane miejsce. Niespełna kilkanaście minut później Armani mówi, że być może za chwilę spełni się jedno z moich życzeń 🙂 No proszę, jedziemy sobie, a tutaj w bagienku wygrzewają się hipcie 🙂 Szczerze mówiąc to z daleka nie wiadomo, czy to hipcie, czy jakieś głazy, ale po dokładnemu przyjrzeniu się widać ich wybałuszone oczyska 🙂 Te paróweczki siedzą sobie cały dzień w wodzie, a raczej w bagienku, bo wody to raczej nie przypomina, a dopiero o zmroku wyczłapują w poszukiwaniu jedzonka. Nie wiem czy wiecie, ale te ociężałe, grubiutkie baryłeczki, są jednymi z najbardziej niebezpiecznych i agresywnych ssaków.
Po obejrzeniu paróweczek, napotkaliśmy całkiem spore stado moich dobrych przyjaciółek zeberek 🙂 Nadal są moimi ulubionymi modelkami 🙂 Pozują zawsze wdzięcznie i z gracją 🙂 Zatrzymaliśmy się przy nich nieco dłużej. Było ich całe mnóstwo. Biegały tam i z powrotem. Wydawały się wręcz jakieś takie niespokojne. Płochliwe…Trudno było za nimi nadążyć z aparatem. Na chwilę przystawały, po czym wydawały dziwne dźwieki, ucikały, po czym wracały znowu. No nic, dziwne te zwierzaki.
Po tym jak Armani pogadał ze swoimi kolegami przez sibi jedziemy dalej…dość szybko, chyba coś się dzieje…pytamy Armaniego….uśmiecha się tajemniczo i mówi, że jedzie spełnić kolejne moje życzenie 🙂 No to już się nie możemy doczekać. Obstawialiśmy, że albo będzie to krokodyl, albo jakaś grupka gepardów 🙂 A tu niespodzianka 🙂 Na drzewie, tuż przy drodze wygrzewał się w słońcu piękny, przystojny lampart 🙂 Mrauuuu 🙂
Długo żeśmy się nie nacieszyli widokiem lamparta, bo Armani dostał znowu jakiś cynk. Jedziemy, tym razem tak szybko, że w obawie przed wywianiem mnie z samochodu i pożarciu przez lwy, usiadłam sobie. Pomimo naszej diabelskiej ciekawości nic nie możemy od Armaniego wydusić. Milczy jak zaklęty. Poznajemy, że wróciliśmy znowu w miejsce, w którym spotkaliśmy wcześniej stado zebr. Mam wrażenie, że jest ich jeszcze więcej. Przy tym wydaje się, że robią jeszcze większy jazgot. Biegają, prychają…hmmm…czyży czuły jakieś zagrożenie?
Odjechaliśmy dosłownie 200 metrów, kiedy w si-bi radio zrobił się nagle dziwny ruch. Kierowcy zaczęli się nawzajem przekrzykiwać. Oczywiście nic nie rozumieliśmy, ale widząc reakcje Armaniego, i nagłe zwrócenie, wiedzieliśmy już co się dzieje! Szybko! Żebyśmy zdążyli jeszcze coś zobaczyć. Sam atak już pewno przegapiliśmy, cholera, wystarczyło 10 min cierpliwości…no nic, udaje się nam jeszcze zająć dobrą miejscówkę, a oto co widzimy! Uprzedzam, jak ktoś jest wrażliwy na krew, to powinien zakończyć w tym miejscu czytanie.
Zebry zwiewają tylko kurz po nich zostaje…
Dwie lwice dopadły zebrę. Sam atak niestety przegapiliśmy. Ale kilkanaście metrów od nas odbywała się właśnie krwawa i długa walka. Jedna lwica trzymała zebrę na łeb, druga za ogon i tak targały nią na wszystkie strony. Krew się lała, ale zebra była bardzo dzielna i za nic w świecie nie chciała się poddać. Walczyła z dwoma drapieżnikami ponad pół godziny. Jedna z lwic zmęczona walką odpuściła, ale druga nie dała za wygraną. Do tej pory trzymała głowę zebry w pysku, dopóki bidulka nie padła z wycieńczenia na ziemię. Niestety pomimo bardzo zaciętej walki nie udało się jej uciec….Zrobiliśmy całą serię zdjęć, ale żeby oszczędzić wam strasznych widoków zamieszczam tylko kilka.
Ehhh…ciężko było ochłonąć po takich widokach. Z jednej strony byliśmy podekscytowani, że w ogóle było nam dane zobaczyć na własne oczy polowanie. A z drugiej strony, żal nam strasznie było tej zeberki. No ale cóż takie są prawa natury…
Chwilę później czekała na nas kolejna niespodzianka…krokodyl…
Oczywiście w tym dniu zobaczyliśmy jeszcze całe stada słoni, żyraf, antylop, nawet pięknego pana lwa…ale nic już było w stanie dorównać emocjom polowania. Zdecydowanie i jednogłośnie uznaliśmy ten dzień za najlepszy z najlepszych 🙂
I już tradycyjnie, na pożegnanie dnia kilka fotek z zachodu słońca 🙂
blog podróżniczy, Park Seregeti, relacja z podrozy Tanzania, Relacja z podrozy Zanzibar, relacja z safari tanzania, Safari, wakacje tanzania, wakacje zanzibar
Agnieszka F.
ja wiem, prawa – prawami natury, ale jestem wstrząśnięta tą biedna zeberką. zawsze przełączam takie "widowiska" w TV. po prostu jak widze coś takiego to mi łzy w oczach stoją….
zdjecia reszty zwierząt oczywiście piękne, ale ta zebra… normalnie jestem w szoku.
Rosa Rosaline
Zebra mnie zaszokowała, chyba nie dałabym rady na to patrzeć. Natura to natura, ale kojarzy mi się z patrzeniem na walki gladiatorów. Nie lubię widzieć okrucieństwa, bo po co.
Ale safari zazdroszczę, kiedyś też się wybiorę i zobaczę na żywo w naturze te wszystkie zwierzęta. Oby bez polowania.
Ola Wiecha
Zdjęcia są przepiękne, zobaczyć na żywo te wszystkie zwierzęta, biegające tak sobie bez ogrodzenia, no cuda natury. A zeberka – szkoda mi jej strasznie;(
So the Emily
piękne zdjęcia
obserwuje i licze na to samo
http://www.sotheemily.blogspot.com
BeAtta
Fenomenalny kraiobraz – zazdroszczę takich widoków 😉
Travellerka
Powtórzę się… Genialne zdjęcia! Mieliście ogromne szczęście, że spotkaliście tyle wspaniałych zwierząt. Bo podejrzewam, że nie zawsze można tak dobrze trafić 🙂 A co do polowania, oczywiście w jakimś stopniu żal zebry, ale tak jak napisałaś, takie są prawa natury. Ja zawsze lubiłam podglądać takie 'codzienne' życie dzikich zwierząt na Animal Planet. A zdarza się, że lwice przez pomyłkę, obierają sobie na cel ludzi?
Maryla
Dziękuję kochana 🙂 Dokładnie, nasz Armani tez stwierdził, że mamy wyjątkowego farta, bo tak naprawdę to ciężko na takim 5 dniowym safari trafić na polowanie. I to jeszcze tak blisko, żeby zobaczyć je gołym okiem.
A co do twojego pytania, to ciężko powiedzieć bo nie testowalismy 🙂 ale to raczej nie możliwe. Zresztą surowo zabronione jest opuszczanie samochodu, więc nikt tam sobie spacerków nie urządza….:)
Travellerka
Zastanawiam się, czy gdyby taka potężna lwica podeszła do samochodu to bym od razu padła na serducho czy robiła dalej zdjęcia ;-P Podoba mi się taka podróż z dreszczykiem 🙂
Maryla
Myślę, że dalej robiłabyś zdjęcia 🙂 Lwice przechodziły dosłownie metr od samochodu zachowując się przy tym jakby nas w ogóle nie widziały. Zupełny brak zainteresowania….
Travellerka
Pewnie tak by było, mam nadzieję, że kiedyś to sprawdzę 🙂 Hihii… widocznie nie pachnieliście jak przekąska 😉 Na szczęście…
Maryla
Albo nie byly bardzo glodne 🙂
Ania_Szafa Artystyczna
Extra zdjęcia, zazdroszczę widoków 🙂
Mo.
Ja rozumiem, że incydent z zebrą to codzienność i prawdziwe życie, ale chyba nie potrafiłabym robić zdjęć w takiej sytuacji…Znając mnie pewnie bym się popłakała i krzyczała, żeby zebrę ratować :)…Nawet jak w tv widzę takie sceny od razu przełączam, na żywo już w ogóle nie dałabym rady…Ale i tak Ci zazdroszczę, że widziałaś te wszystkie zwierzęta w ich naturalnym środowisku…
Maryla
Kiedy sie jest fotografem, inczej sie na to patrzy 🙂
India
so nice! Love your pics!
Ana looka
WOOOOOOWW!!! co za cudowne zdjęcia a opis czyta się jak niezłą powieść przygodową! uwielbia Twoje wpisy i już nie mogę doczekać się na kolejne!!!
Linde Lou
Zdjęcia są fantastyczne, jednak dla mnie epizod z zebrą jest zbyt mocny i oglądając te zdjęcia to prawie się już popłakałam.. 🙁
http://www.linde-lo.blogspot.com
monika jall
Zaczynam zbierac na podroz do Afryki! Nie sadzilam, ze mozna jeszcze zobaczyc tyle dzikich zwierzat na raz! przepiekne, bajeczne zdjecia. Jestem pod duzym wrazeniem! Pozdrawiam serdecznie. Monika
invisiblefashion
zazdroszczę wyprawy! piekne zdjęcia 🙂
Natalie
niesamowite :3
jednak na walkę lwów i zebry ciężko mi patrzeć
aschaaa
ow zdjeciapolowania robia wrazenie. Robisz mi taka ochote na ta afryke… a ja juz sie napalilam na indonezje w przyszlym roku 🙂
Maryla
Indonezja tez piekna 🙂 My tez planujemy na przyszly rok 🙂 Co macie dokladnie w planach? My: Bali, Sumatre i Lombok 🙂
M.
BOŻE JAKI PIĘKNY BLOG !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jakie interesujące posty ! Dodaje do obserwowanych <3 jestem pod wrażeniem ! jakie safari ! no cudo !
Bellissima
Kochana zobaczyć te wszystkie dzikie zwierzęta niesamowite przeżycie i szczęście:)Odnośnie zachodu słońca…brak mi słów;)))
madelajn
niesamowite!!!
madelajn
niesamowite!!
Barbarossa
Oglądam i podziwiam, podziwiam i oglądam. Niezwykłe zdjęcia. Zebry są takie kochane, żal mi tej… Zdjęcia zachodu słońca także robią wrazenie. Zazdroszczę w pozytywnym znaczeniu takiej przygody. Pozdrawiam ciepło!
Aga Głaz Fedak
Dziewczyno zwyczajnie po ludzku zazdroszczę:) Cuda i moje marzenie:)
pozdrawiam cię cieplutko
aga
M-lenaT
wiem co czułaś będąc na safarii My swoje przeżylismy w Kenii , dwa, nie juz trzy lata temu..wrażenia , zdjęcia sa nie do opisania to trzeba przeżyc i zobaczyć na wlasne oczy :)) teraz u nas za pare dni czas na karaiby :))) juz nie moge sie doczekac , a i polecam Tajlandie :))))
buziaki
Anna Mucha
Ach te kolory na zdjęciach! Zdjęcia z zeberkami po raz kolejny mnie zauroczyły;)
sh-girl
Zdjęcia są prześliczne! Jak z national geographic wyjęte!