San Teodoro
San Teodoro to niewielka miejscowość położona ok 55 km, na południe od Costa Smeralda. Jak do tej pory pierwsza w której czuło się, jakby sezon jeszcze się nie skończył. Dość sporo turystów spacerujących po niewielkim centrum, a także na plażach. Znajdują się tutaj dwie z piękniejszych plaż na Sardynii, Cala Brandinchi i La Cinta. I to one były naszym punktem docelowym. No dobra, nie tylko one. Było jeszcze coś, czego usilnie od jakiegoś czasu już szukam i nie mogę znaleźć w odległości jaka by mnie satysfakcjonowała. Zanim udamy się więc na plażę, ruszamy w poszukiwaniu flamingów. Tak dokładnie, nie wiem co ja mam z tymi flamingami, ale już od dawna marzą mi się jakieś fajne fotki tego cudownego, różowego ptactwa. Nie wiem czy pamiętacie, ale po to między innymi pojechałam do Tanzanii, w Ngorongoro miało ich być całe mnóstwo, no i było, ale tak daleko, że na zdjęciach mam tylko różowe kropeczki. Wyczytałam gdzieś, że właśnie w San Teodoro, znajduje się jezioro Stagno di San Tedoro, gdzie mieszka sobie całkiem spore stadko. Nie muszę mówić, że już od samego rana wszystkich popędzałam, żeby się pospieszyli, bo przed nami wielki dzień. Słońce, plaża i flamingi…yeaaa! No, to jak już się wszyscy zebrali, umyli, wykąpali, śniadanko zjedli, kawy napili, to ruszamy na te bagna. Ja już aparat w pogotowiu trzymam, obiektyw najdłuższy jaki miałam i co? I pstro, flamingi były, ale jeszcze dalej niż te w Afryce na Safari, nie było szans ich uchwycić z bliska, no i znowu moje marzenie się nie spełniło…ehhh…jeśli ktoś wie gdzie jeszcze na świecie żyją flamingi w dużych stadach, tak żeby je z bliska można było focić i nie chodzi mi tutaj o zoo…to piszcie proszę!
Nie pocieszona faktem, że z flamingów znowu nici zabieram moją ekipę na plażę. Najpierw udajemy się na Cala Brandinchi. Samochodem dojeżdżamy w zasadzie na samą plażę. Przed plażą znajduje się bardzo fajny lasek, można odpocząć w cieniu, pobujać się w hamakach, zjeść coś, jest budka z jedzonkiem i piciem, stoliki, ławeczki. Bardzo przyjemnie do tego wspaniały zapach lasu piniowego. Rozkładamy się w zacisznych krzaczkach, zostawiamy teściów i idziemy rozejrzeć się po plaży. Udajemy się najpierw w prawo, żeby zrobić kilka ładnych ujęć zatoki. Ależ ona piękna 🙂 I do tego całkowicie pusta, aż dziwne. Piękna pogoda, wspaniała zatoka, czyściutka woda i ani jednego człeka. Ciekawe czy w sezonie też tak tutaj pusto.
Kiedy wracaliśmy, przypomniało mi się, ze na mapie widziałam, że obok tej zatoki, jest jeszcze jedna, bliźniacza zatoczka z widokiem na Isola Tavolara. A skoro już sobie tak spacerujemy z aparatem, to trzeba zobaczyć co tam kryje się za cypelkiem. Marcel ochoczo idzie ze mną. Na bosaka oczywiście, bo w końcu po piasku idziemy. Doszliśmy do cypelka, ale zatoczki nie widać, skręcamy w wąską ścieżkę pomiędzy kującymi krzaczorami. Dalej na bosaka rzecz jasna 🙂 Wyszliśmy już spory kawałek za cypelek, ale daj nic nie widać. No to idziemy dalej, przecież to musi być blisko. Idziemy jakieś 20 min, raz po krzakach, raz po kamieniach, raz wąską dróżką, a zatoczki jak nie było tak nie ma. Za każdym zakrętem wydaje się, że to już, a tu nic. No ale twardo idziemy, skoro już tyle uszliśmy, to przecież wracać się nie będziemy. Stopy tylko trochę bolą, bo cały czas po kamieniach i między krzakami lawirujemy. Mija nas para, która musiała mieć z nas niezły ubaw widząc nas na bosaka. Ale widoczki przynajmniej piękne mamy 🙂
Po jakiejś godzinie docieramy do zatoczki, która miała być za cypelkiem 🙂 No i była, tylko ten cypelek w rzeczywistości przybrał jakieś mega wielkie rozmiary. Na mapie wyglądało to dosłownie na 10 min spacerek po plaży, a nie głazach, kamieniach i chaszczorach. No ale nic, szczęśliwi, że w ogóle do celu dotarliśmy. Widoki na szczęście od razu zrekompensowały ból w stopach. Od razu stało się też jasne, dlaczego na naszej plaży nie było ani jednego ludka, bo wszyscy byli tutaj 🙂 Marcel od razu stwierdził, że się przeprowadzamy, nawet nie pozwolił mi porobić fotek, stwierdził, że wracamy po rodziców i tutaj będziemy leżakować. Pomysł i dobry, tylko jak sobie pomyślałam, że teraz będziemy znowu godzinę wracać, to jakoś już mniej mi się chciało. No, ale ok, wracamy, tym razem drogą lądową, od strony parkingu. Przynajmniej szliśmy po piasku. Po nie całych 5 minutach widzimy parking, Marcel od razu krzyczy, że to nasz. Ja mu mówię, że to nie możliwe, bo przecież szliśmy tutaj godzinę. Po kolejnych 2 min, dosłownie ocieramy się o nasz samochód i w tym momencie ręce opadają mi do kolan, jak to możliwe (?). No, mówiłam, ze ta zatoczka jest 10 min od naszego miejsca, tylko nie sądziłam, że wzdłuż plaży tak się ta droga wydłuży 🙂 No nic, zabieramy rodziców, którzy już się troszkę zaczęli o nas niepokoić i wracamy 🙂 A jest tak:
Woda może najcieplejsza nie była, ale nie mogłam sobie odmówić kilku fotek w tej bajecznej zatoczce. Tam gdzie mam rozdziawioną buzię widać jakie było pierwsze uczucie zanurzenia w niej 🙂 ale co tam zimno, woda była tak niesamowicie czysta i przejrzysta jak na Karaibach dosłownie, do tego piękna i dostojna Isola Tavolara w tle. Gdybym mieszkała na Sardynii, to prawdopodobnie spędzałabym tutaj każdy jeden wolny dzień, weekend, a nawet wieczór. Uwielbiam takie zatoczki, i ta jest zdecydowanie moją numer jeden na Sardynii!
Pod koniec dnia zaglądamy jeszcze na plaże La Cinta, która ciągnie się na długości 7 km. Co ciekawe mimo tego że taka długa, to i tak baaardzo zatłoczona. My co prawda nie zamierzaliśmy już leżakować, ale myślę, że żeby znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce do plażowania, to trzeba się przejść ze 2-3 km od miejsca parkingowego. A jeszcze odnośnie parkingu, to przy La Cinta są dwa, my zaparkowaliśmy przy tym bardziej na południe, co ciekawe parkingi były dwa. Jeden po prawej, drugi po lewej. Po prawej płatny, po lewej gratis 🙂 Choć przypuszczam, że ten gratisowy, to zapełniony na maxa, nam się udało zaparkować, ale byliśmy już pod sam koniec dnia. A La cinta, mimo, że zatłoczona na maxa, to ma swój urok. Choć dużo bardziej wietrzna, to widoki wspaniałe.
Ponieważ następnego dnia miałam urodziny rodzice Marcela zabrali nas na urodzinową kolację. Tym razem udaliśmy się do restauracji poleconej przez panią na recepcji. Jej minusem była odległość od centrum. Od naszego miejsca noclegowego myślę, że ok 20 min piechotą. Myślę, że lepiej wybrać się tam po prostu samochodem. Restauracja Il Giardinaccio bardzo gustownie urządzona. Obsługa przemiła. A jedzonko pyszne! Zachwycaliśmy się każdym kęsem, tak więc polecamy. Naprawdę warto. Teraz pisząc posta i szukając jej na Tripie widzę, że znajduje się w czołówce najlepszych restauracji w San Teodoro. I całkiem słusznie. Zdecydowanie warto się tam wybrać. I jeszcze kilka ostatnich fotek z naszego miejsca noclegowego Residence Approdo Verde ktore bardzo polecamy.
Informacje praktyczne: Kolacja w Il Giardinaccio – 110 euro za 4 os z winem i przystawkami
Sardynia - relacja z podróży, Sardynia - San Teodoro, Sardynia blog podróżniczy, Sardynia co zobaczyć, Sardynia najpiękniejsze plaże, Sardynia plan podróży
aldia arcadia
Raj! Cudo!
Karolina Franieczek
Powtórzę się – nie wiem, który już raz – Wasze zdjęcia są obłędne! :]
Manufaktura Pomysłów
pięknie 🙂 widoki cudowne 🙂
Anna Tym
Dziś na moja zimowe przygnębienia twoje zdjęcia to jak balsam na dusze ze jeszcze będzie przepięknie jeszcze będzie wspaniale ….. Tylko dlaczego jest dopiero styczeń
Beatriz
Wygląda na to, że Sardynia byłaby idealnym miejscem na plażowanie 🙂 Zatoczka przecudna, też uwielbiam takie miejsca 🙂
Beata
Jezu od razu lepiej na sercu się robi jak się takie krajobrazy ogląda. Te plaże i kolor wody mnie powalają…Cudowna jest Sardynia!
Jiga
Wszyscy pragną słońca w te styczniowe szare dni.:)
Pięknie , ciepło ,słonecznie , chodź tylko na zdjęciach .
Zakładnicy codzienności
boskie zdjęcia i ten bielutki piasek 🙂 cudownie jest odkrywać takie miejsca z Twoim blogiem, Ty to jesteś obieżyświat!
Marie Bell
Jakie piękne widoki! Zdaje się, że nie jestem jedyną osobą, która zachwyca sie Waszymi zdjeciami 🙂 Miło jest poczuć ten klimat czytając i oglądając zdjęcia. Na chwilę zapomniałam o tym, że na zewnątrz jest zimno i wietrznie 🙂 Dziękuję :*
Karolina Gespucci
<3333 omg such amazing pics!
http://www.karolinagespucci.com/hello-soho/
jultob
Chcę tam być! Teraz,zaraz:)
Roberta Ka
O matko *.* cudowności! Tylko trochę Cię nie lubię za to, że muszę na to patrzeć mając mróz i pluchę za oknem. ;p
robertakaaa.blogspot.com
Joanna C
Ja też, jeśli tylko będę miała drugie życie, wybiorę Sardynię za swój dom 🙂 Cudownie wyglądacie w rodzinnym klimacie 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Paulina Sz
Nie dziwię Ci się, chyba bym zamieszkała w tej drugiej zatoczce na zawsze!
Aleksandra B.
trafiłam do raju:) dziękuję Ci:)
Beti House
Marylko jesteś niesamowitą szczęściarą, że możesz i masz możliwość bycia w tylu cudownych miejscach. O niektórych nawet nie słyszałam i za możliwość poznania tych miejsc chciałam Ci bardzo podziękować :))))
Buziaki
Marzena Fabisiak
Humor mi polepszyłaś pięknymi widokami, przecudnie 🙂
Lussilu
Oszalałabym ze szczęścia!:-) Raj na Ziemi! Jk tu pracować Kochana jak oczu od fotek oderwać nie mogę?:-)
Anonimowy
Prawie przypaliłam wodę, tak mnie wciągnęło … Cudownie!
Pozyty Wizja
Ten kolor nieba- czemu u nas takiego nie ma ? 🙂
aschaaa
Marylka to moj post numer jeden z Sarynii :D:D:D:D piekne zatoki, cudowne kolory morza i nieba, do tego skaly, czyli jedne z piekniejszych rzeczy ktore uwielbiam fotografowac na urlopie! a z tymi flamingami hehe az sie zasmialam – ja tez sie nimi jaram i kiedys szukalam w google takich miejsc gdzie sa te zwierzaki i fajnie mozna je sfotografowac 😀 jesli chodzi o europe to ponoc na polnocy wschodzie hiszpani sa 🙂
o jakis czytalam ze sa w Boliwii wiec trzymam kciuki zeby nam sie udalo 😀
Maryla
Boliwia mowisz??? Wiesz, ze teraz jeszcze bardziej ci zazdroszcze! A tak w ogole to juz masz jakis plan? Bo ja to juz bym najchetnie chciala zebys wrocila i nam tutaj wszystko ladnie opisala 🙂
Hiszpania-polnocny wschod – notuje! 🙂 Nie wiem, kazdy jakiegos bzika ma, ja mam na punkcie flamingow 🙂 ale w sekrecie zdradze ci ze calkiem nie dawno je widzialam i to juz bylo prawie mojej wymarzonej odleglosci…prawie 🙂 Ale gdzie to poki co tajemnica 🙂
aschaaa
no prosze, czyli moze jednak zawitaja na bloga :D:D:D:D
nie doszlam do tego zeby planowac 😛 we wtorek zdalam egzamin i ostatnie trzy dni porzadkowalam papiery, wynosilam ksiazki do piwnicy, staralam sie ogarnac mieszkanie…. dzis jade do Polski, wracam w srode, a potem powoli zabieram sie za planowanie… do maja daleko a wiesz ze moje recenzje z podrozy zawsze nabieraja mocy. w sieprniu bylismy w Indonezji, my mamy luty a ja jestem na blogu gdzies w polowie :P:P
Maryla
Nie no wiesz, ja to mam taka cicha nadzieje, ze w ramach podziekowan to ja jakas prywatną relacje z podrozy usłyszę 🙂 pisanie postow z podrozy zajmuje duzo czasu, wiem cos o tym 🙂 przede mna caly Dubaj, a najgorsze jest to, ze im dluzej sie zwleka z pisaniem tym gorzej sie pisze, bo juz sie nie pamieta szczegolow…no ale nic…jakby nie bylo ja sobie tutaj czekam spokojnie 🙂 a tobie udanego wypoczynku w Pl zycze 🙂 Buziak!
aschaaa
Kochana masz zarezerwowany special meeting 😀 moze uda mi sie wreszcie opowiedziec Ci o tym osobiscie… w wiedniu?
a ja dalej czekam na te obiecane posty fotograficzne…. 😛
terz powiedzialam, ze bede madrzejrza i bede pisac pamietnik 😀
Maryla
Kurcze, no ja caly czas mam w głowie ten fotograficzny post, tylko ciągle czasu brakuje…mam tyle tematów w głowie…ehhh…
No ja też w Dubaju pisałam pamietnik, w telefonie, bo tak mi było najprościej i co? Dałam telefon bratu jak ostanio bylam w PL i przywrocilam go do ustawien fabrycznych zapominajac o pamietniku 🙁 wszystkie inne rzeczy sobie przekopiowalam poza wlasnie notatkami z podrozy…wiesz jak to boli? Wrrrr!
aschaaa
Nie mow… oj to nie zazdroszcze, bo inaczej pamieta sie rzeczy kiedy wiesz ze je gdzies spisalas… bo ja nigdy nie pisaam wiec kazdego dnia na urlopie wieczorem opowiadamy sobie z Peta co fajnego rzezylismy i co jest godne zapamietania.
Krystyna Boner
Kiedy patrzę na pogodę za oknem, to ciarki przechodzą. Deszczowo i wietrznie. Kiedy patrzę na Twoje zdjęcia to mi się buzia rozjaśnia. To dwa światy. Fantastyczna była Wasza wyprawa. Bosko tam jest 🙂
Izabela Perez Harriette
ależ zatesnikłam za latem…. ahhhh piękne widoki i ta krystaliczna woda 😀
Marzena W
Cudne widoki. Rozmarzyłam się 🙂
Marta Caban
ile ja dałabym by być i zobaczyć ten raj <3
Agnieszka F.
Żeby na takich plażach było pusto to az mi sie wierzyć nie chce! Ale widoki cudne!
Znalazłaś jakieś śliczne muszelki? I co to za kuleczki na plaży brązowe? 🙂
PiotrowskaPaulina
Zachwycam się tą plażą i morzem.. Uroczy klimat. Trzymam kciuki abyś spełniła swoje Flamingowe marzenie kochana. Buziaki ! 🙂
Secret_style
Jezu jak tu pięknie, słonecznie, radośnie i kolorowo, od razu gęba sama się uśmiecha na widok tych zdjęć <3
Plaża rzeczywiście robi wrażenie i te kokosy na niej leżące…. Ile ja bym dała, aby teraz choć na pół godzinki znaleźć się na takiej plaże, posłuchać szumu fal i napawać się promieniami słońca ahhhh
A te flamingi to sama z chęcią bym zobaczyła 🙂 hehe
Udanego weekendu 🙂
Daria
kasia
ach Marylko, brak słów…♥
Ania
Ślicznie, wręcz sielsko 🙂
Aguś kulinarnie
Raj! cudnie!
Ola Wiecha
Rozmarzyłam się znowu, jak to u Ciebie, kiedy czytam post o podróżach. Cudownie!
Katarzyna
Rewelacyjne zdjęcia, jak tam pięknie !
Krushyna
:OOO nie jestem w stanie nic powiedziec tylko : wielkie WOW!!
ola
Marylko,zdjęcia cudne. Zastanawiam się,czytając Twoje posty,jak planujesz podróż? Zrobiłabyś kiedyś o tym post? Jak wybierasz noclegi,na co zwracasz uwagę,czy wszystko rezerwujesz z dużym wyprzedzeniem,czy zdarza Ci się iść na żywioł i nie rezerwować nic? Jak pojawiają się u Ciebie pomysły na odwiedzenie danego miejsca? Są to cele od dawna wymarzone,czy wybierasz je spontanicznie,akurat trafiając na tanie loty? Czy wiedzę o danym miejscu zdobywasz z internetu,czy jesteś fanką tradycyjnych książkowych przewodników? Z jakich stron najczęściej czerpiesz inspiracje? Jestem bardzo ciekawa,jak wygląda Wasze podróżowanie "od kuchni",miło by było,gdybyś się z nami tym kiedyś podzieliła 🙂
Maryla
Hej Olu, mam przygotowany post w którym powinnaś znaleść odpowiedz na wiekszosc pytan 🙂 Co prawda bedzie bedziej o finansowym aspekcie, ale pomysle tez nad przygotowaniem wlasnie takiego posta jak wyglaja nasze podroze od kuchni. Super pomysł! Na pewno cos takiego sie pojawi.
klee83
Piękne zdjęcia, jak zawsze.
A co do flamingów … to sama zobacz 🙂 Chyba szykuje się kolejna wizyta na Sardyni!
http://klee1983.blogspot.com/2012/12/9-majowka-w-cagliari-sardynia-wochy.html
Ruda Paskuda
Marzę o takich wakacjach!!!
Malwina
Sardynia jest cudowna 🙂 Wybieramy się w przyszłym roku. Gdzie jest dokładnie zlokalizowana ta piękna zatoczka z widokiem na Isola Tavolara?
Maryla
Cala Brandinchi i La Cinta 🙂
Magda
Marylko czy mogłabyś napisać w jakim miejscu się zatrzymaliscie? Jestem na etapie poszukiwania noclegu w San Teodoro, a Twój wygląda obłędnie 🙂 Pozdrawiam, Magda
Maryla
Residence Approdo Verde San Teodoro 🙂
Wojtek
witam
Przeczytalem o zatoczce blisko plazy Brandinchi. Czy moglabys napisac jak sie nazwala, poprosze?